Dziś o najbardziej inspirującej zawodniczce tych igrzysk: Ni Xialian to urodzona w Szanghaju tenisistka stołowa. Początkowo reprezentowała Chiny, wygrywając dla nich w 1983 roku Światowe Mistrzostwa w Tenisie Stołowym. W 1989 roku przeniosła się do Niemiec, a dwa lata później do Luksemburgu, w którym postanowiła już pozostać. Od 2008 roku reprezentuje Luksemburg na każdej olimpiadzie; w tym roku każde jej pojawienie się na sali jest witane gromkimi brawami. Udowadnia, że nigdy na nic nie jest za późno.
Jeśli traficie gdzieś na jej mecze olimpijskie, nie przegapcie - np. dziś będzie grała z mistrzynią świata Sun Yingsha (też Chinką). Niestety, obawiam się, że to będzie jej ostatni mecz podczas tych igrzysk... Ale jeśli boicie się, że przegapicie, trochę jej świetnych meczy jest w necie:
No. To teraz marzy mi się, żeby w wieku 61 lat też być tak sprawną i aktywną.
A tutaj możecie pooglądać, co o swoich sukcesach i życiu zawodowym mówi sama Ni.
PS. Jej mężem i zarazem trenerem jest człowiek Zachodu; kolejne międzykulturowe małżeństwo, które pokazuje, że się da :)
PS.2. Ku mojemu najszczerszemu zdumieniu, Ni nie jest najstarszą uczestniczką obecnych igrzysk. Pewna Australijka tuż przed siedemdziesiątką wzięła udział w ujeżdżaniu koni w Wersalu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.