Zmarł klasyk chińskiej literatury fantastycznej, Jin Yong. Fantastycznej, czyli magia, miecz i, jak na literaturę chińską przystało, sztuki walki takiej, że gały na wierzch wychodzą. Z tej okazji postanowiłam odświeżyć sobie chyba najbardziej znaną powieść. Tutaj można ją sobie poczytać w oryginale. Jednak zaczęłam nie od samego czytania, a od cudownie trącącego myszką serialu:
Jeśli będziecie mieć okazję, obejrzyjcie ekranizację na duży ekran, z 1990 roku. Mój ulubieniec, Jacky Cheung, jest tam jeszcze tak młody! Zwróciłam też uwagę na Fennie Yuen, hongkongijkę, która na ekranie wciela się w przedstawicielkę ludu Miao. Swoją drogą, najbardziej mnie zachwyciły właśnie sceny z pięknie ubranymi Miao, których niezwykła medycyna oraz nietypowy sposób walki został pięknie (choć zabawnie) pokazany. Choć to ramotka, a efekty specjalne wołają o pomstę do nieba, to muszę przyznać, że mam do filmów wuxia wielki sentyment; ileż to godzin przeoglądaliśmy na zajęciach z kina Dalekiego Wschodu! Połączenie walki i miłości, komedii i dramatu - tu jest wszystko! I jeszcze ten eunuch, którego głos podkłada kobieta!
Jeśli macie ochotę na świetne kino klasy B - to to jest idealna propozycja :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.