Dziś Święto Pracy. Dlatego dziś piszę o chińskim bogu, który stał się bogiem właśnie dzięki pracy.
Lu Ban, żyjący w Okresie Wiosen i Jesieni, był cieślą, budowniczym, wynalazcą - takim genialnym starożytnym inżynierem. Urodził się w państwie Lu, w rodzinie ciesielskiej, jednak nie tylko przerósł poprzedników w swoim rzemiośle, ale i usprawnił ich pracę swymi wynalazkami i poprawkami narzędzi - piły, kątownika, heblarki, świdra, sznura traserskiego (z tuszem zamiast kredy) i wielu innych, ze specyficznymi chińskimi uchwytami na kołatki włącznie. Podobno jego żona wynalazła parasol - by mógł pracować w czasie niepogody. Szybko awansował i dostał pracę na dworze w państwie Chu. Tam pełnił rolę inżyniera wojskowego: konstruował haki i tarany, używane w czasie walk morskich oraz drabiny używane przy oblężeniach miast - prawdziwe maszyny oblężnicze. Wspominany w wielu klasycznych tekstach, m.in. u Mencjusza i Mo Di, był ponoć tak zdolny, że skonstruował z drewna i bambusa maszynę latającą, która mogła się unosić w powietrzu trzy dni bez przerwy (prototyp latawca? Szybowiec?). Przypisuje mu się wynalezienie wozu i sposobu kierowania - czyli woźnicy - a nawet roweru!. Znana jest legenda o tym, jak wynalazł piłę: gdy wspinał się po stromym zboczu, szukając drewna, ostry, kolczasty liść przeciął mu rękę. Wtedy Lu Ban stwierdził, że może tę budowę wykorzystać, by stworzyć wydajniejsze narzędzie do cięcia drzew. Oczywiście to tylko legenda. Zarówno sama piła, jak i chiński znak na piłę, znane były grubo przed czasami Lu Bana. No właśnie: był tak znany, że zaczęły powstawać o nim legendy. Ilekroć ktoś miał jakiś problem natury technicznej, Lu Ban w cudowny sposób miał się tam zjawić i problem rozwiązać. Pewnego razu wzniósł ponoć pagodę, a potem ją ładnie poprosił, żeby się przeniosła z Hangzhou do Pekinu - a pagoda zmieniła się w starca i powędrowała z Lu Banem do Pekinu. Jego imieniem nazywa się w Chinach rozmaite wynalazki przypisywane Lu Banowi: układanka burr to po chińsku zamek Lu Bana 鲁班锁.
źródło |
Protoplastą metra krawieckiego, takiego zwijanego, była "linijka Lu Bana" 鲁班尺. Niezły był, co? Nic dziwnego, że został deifikowany i jest czczony przez rzemieślników. Co roku 13 dnia szóstego miesiąca księżycowego obchodzone są urodziny Lu Bana - święto stolarzy. W dniu tym spożywa się specjalną potrawę składającą się z ryżu gotowanego z makaronem sojowym, krewetkami i wspięgą - nazywa się to Ryż Mistrza 师傅饭. Wierzy się, że dzieci jedząc tę potrawę będą szybko rosły i staną się tak mądre jak Lu Ban. Oprócz tego w niektórych rejonach czci się go jako jednego z pięciu taoistycznych bogów Wody - to ci, do których marynarze modlą się o opiekę, gdy wyruszają w podróż wodą. Wszedł też w sferę językową - istnieją powiedzonka i przysłowia związane z Lu Banem - ale o tym następnym razem.
Od dziś mam nowe motywacyjne powiedzonko dla Tajfuniątka: pracuj pilnie, a zostaniesz bogiem! Względnie boginią. Choć tu muszę powiedzieć jak bardzo mi przykro, że ubóstwiono Lu Bana, a jego żona, czyli twórczyni parasola, nie jest szerzej znana...
Miłego Święta Pracy! I pamiętajcie, że już niedługo urodziny Lu Bana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.