Składniki:
- tyle kurczaka, najlepiej z kością, by weszło do wydrążonego arbuza
- arbuz - taki, żeby wlazł do piekarnika, wydrążony.
- marynata - co kto lubi. Ja tym razem dałam trochę ziół prowansalskich, soli, papajowego pieprzu, oliwy i czubricy, ale wersja z kurczakiem w mielonym imbirze czy też w chilli albo dosłownie jakiejkolwiek innej lubianej przez Was marynacie też będzie ok.
Wykonanie:
- Zamarynować kurczaka, im dłużej, tym lepiej.
- Wsadzić kurczaka do wydrążonego arbuza. Można obłożyć jakimiś owocami lub warzywami, ale jeśli arbuz nie był wydrążony z maniacką dokładnością, w ramach dodaku wystarczy po prostu miąższ arbuza. Jeśli skóra arbuza jest bardzo gruba, można piec na kratce, ale jeśli istnieje niebezpieczeństwo, że skóra może pęknąć i sok zaleje nam piekarnik, lepiej umieścić arbuz w jakiejś rynce, foremce czy innej żaroodpornej pokrywce.
- Piec tak długo, jak każdego innego kurczaka, w takiej samej temperaturze, jak zwykle - u mnie potężna noga piekła się jakieś trzy kwadranse w 180 stopniach.
- Można nastawić na odrobinę dłużej niż zwykle i gdy kurczak się już upiecze, zdjąć folię (lub górną połówkę arbuza) i podpiec jeszcze do chrupiącej skórki i zredukowania części sosu.
- Wyjąwszy kurczaka, wykrawamy tyle miąższu, ile się tylko uda. Jedliście kiedyś pieczonego arbuza? Może Was zaskoczyć zarówno smakiem, jak i konsystencją. Ja potraktowałam paski pieczonego arbuza jak warzywo (uwaga, uwaga! Biała część skórki też jest jadalna!)
Podawać z ryżem, kaszą lub ziemniakami polanymi boskim arbuzowo-mięsnym sosem.