Strony

2025-11-14

Willa rodziny Lu 魯氏別墅

W skład południowej części Parku Wielkiego Widoku wchodzi nie tylko słynny Ogród Yu; znajduje się tu także przepiękna Willa Rodziny Lu. Willa ta, będąca w istocie rzadkim przykładem "kolonialnego" bungalowu w sercu Kunmingu, należała pierwotnie do Lu Daoyuana, generała walczącego bez wytchnienia z Japończykami, wielkiego yunnańskiego patrioty. Powstała w 1927 roku - w owych czasach Lu Daoyuan był dowódcą pułku yunnańskiej armii, więc było go stać na willę pod miastem i na ciągłe upiększanie położonego tuż nad moczarami (草海) ogrodu. Budyneczek ma z grubsza kształt litery L, podstawowym budulcem było drewno, cegły i kamień. Bodaj najwspanialsze wrażenie robi weranda wychodząca wprost na jezioro, niestety niedostępna dla zwiedzających (cały budynek jest zresztą zamknięty na cztery spusty). W parku natomiast poza stawem, bambusowym laskiem i maleńkim pawilonem, znajduje się również ciekawostka - Kamienna Łódź, stworzona na wzór i podobieństwo tej pekińskiej. W 2009 roku willa wraz z ogrodem została wpisana na listę zabytków, więc jest nadzieja, że nikt jej nie rozbierze, choć generał Lu po II wojnie światowej wybrał tę drugą stronę i w końcu wylądował na Tajwanie. Aż dziw, że wcześniej tej willi nie rozebrano! Cóż, może za daleko od centrum? A może po prostu Lu był tak wielkim lokalnym bohaterem, że nawet późniejsze wybory życiowe nie skazały go na potępienie? 
Urodzony w 1900 roku w Changningu (prefektura niedaleko birmańskiej granicy), ukończył Akademię Wojskową w Kunmingu. Został szybko przyuważony przez Tanga Jiyao, w związku z czym szybko piął się po szczeblach kariery. Kiedy w 1927 roku Hu Ruoyu i Zhang Ruji przeprowadzili „zamach stanu 14 czerwca”, w wyniku którego Long Yun - Smocza Chmura został zatrzymany, Lu Daoyuan wraz z Zhu Xu, dowódcą 4. Pułku Gwardii, ponieważ sprzyjali Long Yunowi, połączyli siły z innymi protegowanymi Tanga Jiyao, aby rozprawić się z Hu i Zhangiem - w końcu zmusili Hu Ruoyu do uwolnienia Long Yuna. Long Yun powrócił do Kunmingu, aby objąć dowództwo nad rządem, Zhu Xu awansował na dowódcę dywizji, a Lu Daoyuan awansował najpierw na dowódcę pułku w tej dywizji, a później na generała dywizji i dowódcę brygady. Jesienią 1928 roku Czang Kaj-szek mianował Long Yuna naczelnym dowódcą 13. Armii i wysłał wojska, aby zaatakowały Zhou Xichenga w Guizhou. Ponoć to właśnie wojska Lu Daoyuana uśmierciły Zhou Xichenga i pokonały wrogie armie w Guizhou. W Nowy Rok 1930 roku wojska Lu Daoyuana pod dowództwem Long Yuna, zaatakowały Hu Ruoyu. W bitwie nad rzeką Muli, Meng Kun utonął, Hu Ruoyu został pokonany, a Zhang Ruji został pojmany żywy, co umożliwiło Smoczej Chmurze zjednoczenie Yunnanu. 
Święty spokój nie potrwał długo. Jesienią 1934 roku Armia Czerwona zdobyła Zunyi i zbliżyła się do Guiyang. Czang Kaj-szek nakazał wojskom Lu Daoyuana zablokować Armię Czerwoną w Huchang. Armia Czerwona poszła w kierunku Huangnishao; Lu Daoyuan dowiódł przytomności umysłu, bezzwłocznie kierując tam swą dywizję. Czang Kaj-szekowi podobało się szybkie myślenie generała - nie mógł się go nachwalić i Lu awansował przy każdej możliwej okazji. 
A potem Japończycy zdobyli Nanchang. Był marzec 1939 roku, a Lu poprowadził yunnańską armię, która po miesiącu i pokonaniu ponad 1600 km dotarła w okolice Nanchangu. Roznieśli wroga w puch - nie tylko pozabijali tysiące żołnierzy, ale również zniszczyli wiele środków transportu i łączności, a także zebrali sporo łupów. Ten wielki sukces został doceniony przez Czang Kaj-szeka, który przyznał Lu medal i wysoką nagrodę. Lu nie spoczął na laurach - walczył z Japończykami również w Changsha i wschodniej części prowincji Jiangxi, a w listopadzie 1943 roku jego armia brała udział w słynnej bitwie o Changde. Może spotkał się tam z naszym Latającym Tygrysem, Witoldem Urbanowiczem
Pół roku później Lu znów był w Hunanie, tym razem po to, by walczyć w bitwie o Changsha. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że w 1948 roku wojska Lu zostały zaatakowane przez ALW. Po kilkudniowych walkach okrążone wojska nacjonalistów poddały się, a Lu uciekł w przebraniu. Odtąd czekały go już tylko kolejne klęski, aż w końcu uciekł najpierw do Wietnamu, potem do Hongkongu, a w końcu na Tajwan, gdzie zmarł po chorobie w wieku lat osiemdziesięciu pięciu. Nigdy nie zdołał wrócić do Yunnanu.












Wędrując pięknym ogrodem i wzdychając ze smutkiem nad zapuszczoną, osieroconą willą, myślę o Lu. Annały nie zatroszczyły się o dopowiedzenie historii - czy uciekając zabrał z sobą żonę i dzieci, czy też czekały one tutaj, mając nadzieję, że to właśnie jego wojska wygrają? Czy i kiedy przestali czekać? Zdołali uciec, czy też złapano ich i dręczono mówiąc, że ojciec/mąż ich porzucił i już nigdy go nie zobaczą? A może do końca życia incognito przychodzili "na stare śmieci" i płakali za utraconymi marzeniami? 
Każde nasze odejście może być ostatnim. Nigdy nie wiemy, czy jeszcze kiedyś się uda, czy nastąpi kolejna wizyta. Robimy plany, oszczędzamy, zostajemy w kontakcie... Ale przecież jesteśmy tylko pionkami. Nie wszystko da się zaplanować, nie zawsze przyszłość spełnia nasze oczekiwania. 
Dziś patrzę na willę rodziny Lu i staram się nie wybiegać myślami zbyt daleko w przyszłość. Akurat dziś trudno mi się zdobyć na optymizm.

PS. Łatwo zauważyć, że zdjęć nie zrobiono jednego dnia. Pierwszych kilka od tych ostatnich dzielą - bagatela - dwa lata. Tak, to kolejny wpis, który czekał dwa lata na swą kolej i pewnie by się nie doczekał, gdybyśmy tydzień temu nie poszli na spacer do parku Wielkiego Widoku. Cyknęłam parę fotek i pewnie znów by się na tym skończyło, gdybym nie zorientowała się, że mam szkic wpisu... który wraz z siedmiuset innymi szkicami czeka na moją wolną chwilę. Powiedzcie mi, skąd wytrzasnąć czasopodwajacz?...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.