Ładnych parę lat nie byłam w domu podczas sezonu lotosowego. Odkąd Tajfuniątko podrosło, jeździłyśmy do Polski, na wakacje do dziadków. W tym roku z przyczyn oczywistych nam się nie udało - w moim sercu na zawsze pozostanie drzazga...
Ale wróćmy do lotosów. Mamy ich oczywiście pod dostatkiem w Szmaragdowym Jeziorze, ale pewnego pięknego dnia wystroiłyśmy się z małą jak na odpust i ruszliśmy zdobywać Park Wielkiego Widoku. Dlaczego akurat ten park? Ponieważ co wakacje organizowane jest tam Święto Lotosów. Sprowadza się ono do tego, że najrozmaitsze gatunki lotosów są tam zasadzone WSZĘDZIE: w stawach, w specjalnie stworzonych niewielkich zbiornikach, w ogromnych donicach... Oto kilka fotek (przepraszam, że nieuporządkowane, ale blogger zmienił ustawienia i dopiero się zaczynam odnajdywać w nowej formule):
|
Tak właśnie się za Tajfuniątkiem wszyscy oglądali :)
|
|
Legendarna Wystawa Lotosów Wielkiego Widoku
|
|
Lotosowa Wróżka 荷花仙女. Jeszcze o niej napiszę.
|
|
Nie tylko my wpadliśmy na pomysł sesji zdjęciowej w tradycyjnych strojach...
|
|
Tajfuniątko udaje Nezhę tuż po urodzeniu... tzn. po wykluciu się z lotosu.
|
|
W jednym z budynków trwa wystawa zdjęć lotosów.
|
Bardzo spodobały mi się lotosowe mozaiki na deptaku:
To był piękny dzień: słońce, Tajfuniątko w dobrym humorze, przepiękne lotosy... Ale widać było, że za chwilę zacznie się jesień: owoce miłorzębów już zaczęły spadać na ziemię.
Czas jest nieubłagany. Nie wolno go więc trwonić na smutki i gniew. Lepiej zadumać się nad lotosem i jego ulotnym pięknem. I westchnąć z uśmiechem i ze łzą w oku, mając nadzieję, że to tchnienie zostanie wysłuchane.
Te liście wydają się tak duże, że Joasia mogłaby się pod nimi zgubić.
OdpowiedzUsuńsą ogromne! Wielkości sporego półmiska albo i miski!
UsuńUwielbiam lotosy. Mam wrażenie, że mi się zmarszczki prostują jak na nie patrzę ;-)
OdpowiedzUsuńteż je lubię. Ale mam wrażenie, że robię się bardziej pomarszczona od samego patrzenia - one są takie gładziutkie!
Usuń