Strony

2019-11-11

yunnańskie nazwiska

Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl, czyli pod egidą Unii Azjatyckiej.

Miał to być niby wpis o chińskich nazwiskach, ale generalnie rzecz biorąc, zostały one opisane w wikipedii na tyle dokładnie, że nie ma sensu się o nich rozpisywać. Dziś kilka ciekawostek o nazwiskach, na które się natknęłam w Yunnanie; są one raczej rzadko spotykane poza naszą prowincją, a niektórzy (łącznie ze słownikami) nawet nie wiedzą, że takie nazwiska istnieją. Będzie też kilka słów o mniejszościach etnicznych i o nazwiskach, których nie ma.
Zacznijmy od tego razu, gdy spytałam o nazwisko, nic mi ono nie powiedziało, a potem próbowałam je wpisać w telefon i mi się nie udało, bo w moim słowniku tego znaku nie było. Dziewczyna nazywała się 㱔 Suǒ. Żeby było ciekawiej, to nazwisko można również wymawiać Xiē. Jest to nazwisko powstałe dla yunnańskich Yi; obecnie są jednak i rodziny etnicznych Chińczyków Han oraz ludu Naxi, które noszą to nazwisko. Świadczy to głównie o przemieszaniu etnicznym, jakie tu występuje. Najczęściej pojawia się w Kamiennym Lesie, Yiliangu, Lijiangu i Shangri-La.
Za drugim razem osłupiałam, gdy zamiast nazwiska usłyszałam, że facet jest matką. Pełna abstrakcja. Okazało się, że znak 母 to nie tylko matka, ale też nazwisko, które często pojawia się u chińskich (nie tylko yunnańskich, ale tutejszych też) mniejszości etnicznych: Yi, Hui, Mongołów, Mandżurów, Tujia, Tybetańczyków, Miao itd. W Yunnanie najczęstsze jest w Zhaotong i Xuanwei.
Już dawno za to przywykłam do nazwiska Diao. Nie, nie normalnego nazwiska 刁 Diāo, a do yunnańskiego  刀 Diāo, którego nie wolno przeczytać tak, jak normalnie się ten znak czyta: 刀 Dāo jeśli jest nazwiskiem, a dāo jeśli jest nożem. Diao jest nazwiskiem, który pewien cesarz podarował ludowi Dai. Dajowie nie mieli nazwisk, tylko imiona - wiele imion. Po odpowiednich przydomkach można było poznać, czy ktoś jest kobietą czy mężczyzną, czy przed ślubem, czy po urodzeniu dziecka itd. Zresztą - wiele ludów nie miało nazwisk i faktycznie rozmaici władcy/królowie Chińczycy obdarowywali podbite ludy nazwiskami. Po to, żeby byli mniej barbarzyńscy? Po to, żeby zaznaczyć, że są zależni od Chińczyków? Po to, żeby władcy mogli w ogóle jakoś ich nazywać, bo właściwych imion nie potrafili wymówić? Nie wiadomo. Ale wiadomo, że niektóre nazwiska właśnie stąd się wzięły. Poza Diao znam jeszcze Pa 怕 i Duo 剁 i wiem, że beneficjentami byli nie tylko Dajowie, ale i Yi, Miao czy Tybetańczycy. Są i inne nazwiska, które są "normalne" czyli rdzennochińskie, ale mniejszości etniczne chętnie je sobie wybierały - czasem ze względu na znaczenie, czasem ze względu na totem, czasem ze względu na podobieństwo brzmienia do jakiegoś ładnego słowa w ich własnym języku. Tak, wybierały - bo od czasu, gdy nie ma cesarza, a mandaryński stał się językiem ogólnym i w dodatku zaczęto się posługiwać dowodami osobistymi, jakoś tych ludzi trzeba było zarejestrować. A są ograniczenia: w nazwiskach i imionach Chińczyków nie mogą występować znaki inne niż chińskie. Dlatego nawet jeśli któraś grupa etniczna posługuje się pismem innym od chińskiego i ma nazwisko, które brzmi inaczej i możnaby je zapisać chociażby przy pomocy alfabetu łacińskiego, nie jest to możliwe u chińskich urzędników. Idźmy dalej: chińskie nazwiska składają się z jednego lub dwóch znaków, tak samo jak chińskie imiona. W związku z tym imię i nazwisko może łącznie mieć co najmniej dwa znaki i co najwyżej cztery. Nawet jeśli jakaś grupa etniczna posiada nazwiska, to jeśli się nie mieszczą razem z imieniem w czterech znakach, dany reprezentant powinien sobie zmienić nazwisko na takie, które przystaje do standardu. I tak mamy na przykład zwykłe chińskie nazwiska typu Bai 白、Li 李、Tao 陶、Hu 胡 i tak dalej, noszone przez ludzi, którzy nie nazywają się tak z dziada pradziada, tylko musieli coś sobie wpisać do dowodu. Inna rzecz, że teraz coraz częściej pojawiają się i u Hanów całkiem nietradycyjne nazwiska łączone, których zasada tworzenia jest taka: znak nazwiska ojca + znak nazwiska matki + imię dziecka. Jedna trzecia klasy Tajfuniątka ma takie właśnie nazwiska. Ciekawam, jak będzie to wyglądać w następnym pokoleniu? Dwuczłonowe nazwisko ojca + dwuczłonowe nazwisko matki + imię dziecka? A jeszcze ze trzy pokolenia dalej? Cóż, zgodnie z zasadą "maksimum cztery znaki" nie będzie to raczej możliwe.
Również w klasie Tajfuniątka zetknęłam się z innym czteroznakowym nazwiskiem z imieniem. Tym razem nazwisko było jednoznakowe, a imię - trzyznakowe. Dwa znaki zwykłe, a oprócz nich 天 - Niebo, dodane, jak się później dowiedziałam, przez wróżbitę, żeby imieniem zrównoważyć niedobory pierwiastka, którego miało dziecku brakować w czasie urodzenia.
Wróćmy jednak do nazwisk niehanowskich grup etnicznych. Grupa etniczna Wa 佤族 wybrała sobie jako nazwiska głównie  Chen 陈、Zhao 赵、Li 李、Xiao肖、Luo 罗、Tian 田、Bao 鲍、Zi 子、Yin 尹 oraz Zhong 钟. To wszystko są oczywiście nazwiska wzięte od Chińczyków, bo gdy próbowano chińskimi znakami zapisywać brzmienia z języka Wa, okazywało się, że ani nie brzmią, ani nie wyglądają, ani znaczenie się nie zgadza. W dodatku, tak samo, jak u niektórych Yi i Naxi, u Wa nazwisko syna powinno zawierać imię ojca, co etnicznym Chińczykom Han oczywiście nie mieści się w głowach. Przyjmują więc mniejszości chińskie nazwiska i nawet imiona pisane w znakach... i używają ich tylko w sytuacjach bardzo formalnych. Zdarza się, że nawet na nie nie reagują, tak bardzo są one oddalone od imion, którymi posługują się na co dzień.
Grupa etniczna Naxi wybrała sobie z kolei dwa główne nazwiska: Mu 木 dla wyżej postawionych i He 和 dla prostaczków. Wiążą się z tym rozmaite legendy, wszystkie jednak pisane są z tak hanowskim podejściem do znaków (których przecież Naxi nie używali, bo sami mają własne pismo Dongba), że żadna nie wydaje mi się prawdopodobna.
W ciekawy sposób wybierają sobie chińskie nazwiska reprezentanci grupy etnicznej Lisu. Otóż mają oni zwierzęce/roślinne totemy i starają się, by nazwiska jakoś tam im odpowiadały. Najłatwiej z prawdziwie odzwierzęcymi nazwiskami typu Xiong 熊 - Niedźwiedź. Z innymi poradzono sobie poprzez podobieństwo brzmień w mandaryńskim (bo przecież nie w języku Lisu): skoro tygrys to hu 虎, to wybrano nazwisko Hu 胡; skoro ryba to yu 鱼, to wybrano nazwisko Yu 余 i tak dalej. 
Nie wszystkim grupom etnicznym się to spodobało, dlatego są też grupy, które obstają przy imionach i nazwiskach zsinizowanych w piśmie, ale jednak nadawanych tradycyjnie. Pisałam kiedyś o tybetańskiej piosenkarce Zongyong Zhuoma, prawda? Jej syn nazywa się, zupełnie legalnie, Zhaxi Dunzhu i nikt nie robi z tego problemu. To samo dotyczy nazwisk na przykład Ujgurów. Śliczna aktorka, którą Chińczycy Han nazywają Dai Si 代斯,tak naprawdę nazywa się 穆克代斯·库尔班/ مۇكدەپ قۇربان/ Mukkadas Kurban albo z angielska Daisy. To samo dotyczy innej śliczności, która zowie się 迪麗熱巴·迪力木拉提/دىلرەبا دىلمۇرات/Dilraba Dilmurat, a z angielska Cherry, a także mojego ukochanego Arkena. Nie wiem, wedle jakiego klucza urzędnicy pozwalają jednym na wieloznakowe i całkiem niechińskie imiona, a innym każą się sinizować na siłę; obawiam się, że mniej tym rządzi prawo, a bardziej przypadek i widzimisię.
Jest też w Yunnanie trochę nazwisk, które są zwykłymi nazwiskami Hanów, ale z czasem coraz mniej osób się tak nazywało i teraz są to nazwiska wyjątkowo rzadkie. Należą do nich np.
Leng 冷 - 1199 osób,
Fei 非 - 1194 osób,
Tan 谈 - 501 osób,
Zhao 招 - 305 osób,
Zhan 旃 - 196 osób,
Dan 但 - 131 osób,
Zhe 柘 - 102 osoby,
Tong 同 - 69 osób,
Guo 过 - 64 osoby,
Bai 摆 - 48 osób,
Da 笪 - 40 osób,
Jian 菅 - 20 osób,
Re 热 - 10 osób, .
i w końcu Jue 爵, które noszą zaledwie 4 osoby!
Dla porównania: najpopularniejszym nazwiskiem w Chinach jest Li 李, które nosi prawie sto milionów ludzi! To tak, jakby w trzech Polskach wszyscy nazywali się Kowalski!...
Ostatnia historia będzie dotyczyć nazwiska, którego nie ma. To znaczy jest. Ale nie ma.
To ja zacznę od początku.
Jest sobie znak 谌, który można wymawiać jako chén oraz jako shèn. Wtedy, gdy jest wymawiany jako chén, jest zwykłym znakiem, przymiotnikiem: szczery, wierny. Może też być nazwiskiem o takim brzmieniu. Jednak w części Yunnanu istniał i istnieje jako nazwisko wymawiane Shen. A jednak, kiedy taki Shen pójdzie do lekarza i lekarz ma zapisać jego nazwisko, wpisze Chen i będzie go nazywał Chen. Tak łatwiej, bo wszyscy znają znak chen, a nikt poza ludźmi noszącymi nazwisko Shen nie wie, że znak ten ma dwa czytania. Swego czasu drugie czytanie było niedostępne na komputerze, ale widzę, że już ten błąd naprawiono. Tyle, że mój kumpel, który nosi właśnie takie nazwisko, mówi, że nawet wykładowcy na uniwerku się z nim kłócili, że tak naprawdę nie nazywa się Shen, tylko Chen...
Swoją drogą, kwestia komputerów jest fascynująca. Jak wiadomo - jeśli się czegoś nie da znaleźć w necie, to to nie istnieje. Można tę regułę spokojnie zastosować do chińskich znaków. Jest ich dużo więcej, niż może nam zaproponować którykolwiek system komputerowego wprowadzania znaków. I w ten sposób znaki umierają. Nawet jeśli ktoś wybierze sobie bardzo piękne i oryginalne imię znane ze starych słowników, jeśli urzędas nie potrafi go wprowadzić w komputer, to nie ma zmiłuj. Znana jest historia o facecie, który nie mógł zmienić dowodu osobistego na nowy, bo dopóki nazwiska i imiona wpisywano ręcznie, to nikomu jego imię nie przeszkadzało, ale gdy zabrakło tego znaku w komputerze, okazało się, że nie może się tak nazywać i ma sobie wybrać inne imię. Ponoć facet postawił się okoniem i nie wymienił dowodu do końca życia.
Podsumowując: jest tak, jak zwykle. Są główne zasady i masa wyjątków. Sporo ciekawostek i lokalnych zwyczajów, które zazwyczaj nie są brane pod uwagę, a przecież są takie ciekawe!
A jeśli chcecie poczytać o japońskich nazwiskach, zapraszam tutaj.

8 komentarzy:

  1. Z tymi "nowymi nazwiskami" to może zadziała taka zasada, jak w Hiszpanii. Tam też mają często podwójne nazwiska, po ojcu i matce. Zasada dziedziczenia jest zawsze w linii męskiej, czyli jeśli ojciec jest A-B (a po swoim ojcu, B po swojej matce) a matka C-D (C po swoim ojcu, D po swojej matce), to dzieciak byłby A-C.

    W ogóle niesamowicie ciekawy wpis :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry pomysł z tym A-C :) Może drugie dziecko mogłoby się nazywać B-D :D Strasznie się rozpisałam, gdy już sobie poprzypominałam rozmaite anegdotki...

      Usuń
    2. No i wreszcie ktoś mi wyjaśnił, na jakiej zasadzie powstają hiszpańskie nazwiska! Z czego bardzo się cieszę, ale w ogóle chciałam też napisać, że baaardzo podoba mi się ten wpis, temat nazwisk i imion zawsze mnie ciekawi (choć, przyznaję, na swoim blogu jeszcze go nawet nie ugryzłam)...

      A nazwiska od imienia ojca to także tradycja narodów turkijskich, bardziej lub mniej żywa do tej pory. Więc wymienieni przez Ciebie Ujgurzy być może mają ojców Kurbana, Dilmurata i Abdullę, ewentualnie dalszych przodków o tych imionach.

      Usuń
    3. Cieszę się, że wpis Ci się spodobał :) Taak, Ujgurzy to właśnie ta grupa kulturowa. Czuję się przy nich prawie jak u siebie ;)

      Usuń
    4. W takim razie Azja Centralna stoi przed Tobą otworem. Zwłaszcza, kiedy Kirgistan, Kazachstan i Uzbekistan są dostępne bez wizy.

      Usuń
    5. prawie robi różnicę ;) Niestety, nie władam żadnym językiem, jakim mogłabym się tam dogadać... Ale pojechać turystycznie bardzo bym chciała :)

      Usuń
  2. Cudowny wpis, poproszę więcej!
    Pozdrawiam serdecznie, Gosia z Mazur

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Naprawdę się staram, żeby takich wpisów było więcej, tylko szpony rzeczywistości mi tego nie ułatwiają ;)

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.