![]() |
i jeszcze w dodatku te śmieci... |
Bodaj jedyną korzyścią z tego spaceru było to, jak Tajfuniątko rzuciło się pomagać paniom zbierającym kukurydzę. Świetnie jej szło!
I tak to po ośmiu miesiącach od naszej heijińskiej wyprawy udało mi się w końcu ogarnąć ostatni wpis związany ze zdjęciami tam cykniętymi. Jest wprawdzie też kilka szkiców wpisów dotyczących religii, tradycji czy kaligrafii, ale - one nie są już tak bardzo heijińskie, bardziej ogólnochińskie, więc po prostu poczekają na moment, gdy będę miała więcej czasu.
Czas. Ważna rzecz. I zawsze jej za mało.
Od października byliśmy na wycieczce w Lincangu, Anningu oraz Puzhehei. Foldery zdjęciowe czekają na przepatrzenie, historie na opowiedzenie. Mieszkanie w Yunnanie jest dla mnie nieustającą inspiracją, bystro rwącym źródłem wiedzy i przyczyną (i skutkiem jednocześnie) wielkiej miłości. Dziękuję, kochani, że jesteście ze mną i że możemy razem odkrywać Yunnan.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.