Strony

2024-03-10

Wiosna na kampusie Uniwersytetu Yunnańskiego

Kiedy piętnaście lat temu po raz pierwszy przyjechałam do Kunmingu, uczyłam się chińskiego i masy innych rzeczy na Uniwersytecie Yunnańskim, potocznie zwanym Yunda 云大, a przez Polaków pieszczotliwie odmienianym przez przypadki: studiuję na Yundzie, idę do ciebie z Yundy itd. Zamieszkałam przy ulicy naprzeciwko jednej z bram uniwersyteckich i codziennie tak samo cieszył mnie spacer przepięknie zaprojektowanym kampuso-parkiem. Jesienią złocił się liśćmi miłorzębu, zimą zapraszał ostrym wysokogórskim słońcem; przedwiośnie poznać można było po kwitnących magnoliach nagich, a wiosną buchał różem kwitnących jabłoni i wiśni. 
Och, jakże tęskniłam za tymi widokami, gdy wróciłam do Krakowa! Nie zrozumcie mnie źle: Kraków też jest piękny. Ale... Kraków nigdy nie stał się mój. O Krakowie nigdy nie śniłam, napawając się jego pięknem. Kiedyś wybrałam go wprawdzie jako swoje nowe miejsce na ziemi, ale okazało się, że miał być nim tylko na bardzo, bardzo krótko. 
Gdy wróciłam do Kunmingu, tym razem na inny uniwersytet, wciąż zdarzało mi się odwiedzać ten stary, ale częstotliwość spadła znacząco. Wchłonęły mnie inne miejsca, inne sprawy, inne piękna. 
Parę lat tułałam się po różnych innych kunmińskich zakamarkach, jednak - wróciłam. Od niemal dziesięciu lat znów mieszkam naprzeciwko uniwersyteckiej bramy. Tajfuniątko uczyło się chodzić właśnie na alejkach Yundy; jesienią zbierała najpiękniejsze złote liście miłorzębu, a wiosną odurzał nas aromat kwiecia. 
A potem walnął Covid. Kampus został zamknięty dla wszystkich spoza uczelni. Władze uczelniane potraktowały to chyba jak zrządzenie losu i wspaniałą wymówkę - i kiedy w mieście zniknęły już wszystkie obostrzenia covidowe, postanowiły, że kampus pozostanie miejscem wolnym od mas. Od jakiegoś czasu można wprawdzie tu wejść, ale tylko umówiwszy się wcześniej poprzez aplikację telefoniczną, za okazaniem dowodu osobistego. Niestety, liczba wejść jest limitowana, a limit jest śmiesznie maleńki. Na przestrzeni ostatnich lat JEDEN raz udało nam się wejść na kampus - przypominam, mieszkamy naprzeciwko. 
Wszystko zmieniło się 26 lutego - tego dnia otrzymałam bowiem moją kartę pracowniczą. Tak, kochani. Wielkie zmiany, o których kiedyś wspominałam, dotyczyły starania się o pracę w tej właśnie placówce. Starania zakończyły się, jak widać, sukcesem i od dwóch tygodni jestem wykładowczynią Uniwersytetu Yunnańskiego, mojej kochanej Yundy! Mogę wchodzić na kampus od bladego świtu (6.30) do późnej nocy (zamykają bodaj o północy), korzystać z tutejszych obiektów sportowych, jadać na stołówce (a jest to najlepsza tania jadłodajnia, jaką znam) i po prostu cieszyć się spacerami po tym pięknym zakątku. Ba! Mogę to wszystko robić również w towarzystwie córki i męża! 
Nie wiem, czy jesteście sobie w stanie wyobrazić ten pierwszy raz, kiedy zeskanowałam się przy bramie i zostaliśmy wszyscy wpuszczeni do środka. To jest miejsce, w którym łobuzował za szkraba ZB, miejsce, w którym odkryłam, kim jestem, miejsce, w którym Tajfuniątko buszowało niemal od urodzenia. Zostało nam odebrane na tak długo, a teraz wreszcie możemy pełnoprawnie tam znów być! Szczerze powiedziawszy, nie wiem nawet, czy bardziej cieszę się z samej pracy - bądź co bądź bardziej prestiżowej i zdecydowanie mniej męczącej od skakania z przedszkolakami, już nie mówiąc o tym, że bardziej stymulującej intelektualnie - czy z tego, że po prostu wróciłam na Yundę - do bodaj najważniejszego miejsca w Kunmingu...
w dni, w które nie pracuję popołudniami, odbieram Tajfuniątko ze szkoły i przychodzimy, żeby tu zjadła podwieczorek i odrobiła lekcje, a jeśli mamy ochotę, zjadamy również kolację w tutejszej stołówce.
Trudno mi sobie wyobrazić lepsze miejsce do nauki, kiedy jest ładna pogoda, a jednocześnie cisza. Ja też piętnaście lat temu siadywałam w tych miejscach, obłożona podręcznikami i zeszytami...


Och, jak dobrze tu wrócić!

10 komentarzy:

  1. Gratulacje, ciesze sie ze udalo sie spełnić marzenie. Są miejsca ,których się nie zapomnina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie! Oj tak, niektóre miejsca po prostu nie potrafią wyjść z głowy i z serca...

      Usuń
  2. Gratulacje, "2 w 1" - sukces zawodowy i bardzo dużo radości 👍

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje !! To kiedy doktorat ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Z tym doktoratem to... hmmm... może Tajfuniątku się zachce ;)

      Usuń
  4. Anonimowy12/3/24 16:11

    Jestem bardzo szczęśliwa i dumna z Ciebie czytając to!

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy15/3/24 16:35

    Cudownie, gratuluję!🎉❤️💞Zarówno pracy jak i powrotu do "swojego miejsca". Pozdrawiam z Mazur, Gosia

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.