Strony

2016-07-03

Pearl S. Buck - Peonia

Przed nami kolejna książka niezrównanej noblistki Pearl S. Buck.

Wasz panicz jest taki przystojny. Przyjrzałam mu się po tym, jak moja maleńka przybiegła do mnie, żeby mi wyznać, że go widziała. Poszłam do furtki i też go zobaczyłam. Szkoda, że jest cudzoziemcem, chociaż ostatecznie cudzoziemcy są takimi samymi ludźmi jak my. Powiedziałam mojej dziecince, że jest przystojny, jak jakiś książę... Taki wysoki, i tak prosto się trzyma! A jeśli chodzi o jego cudzoziemskie pochodzenie, może uda się go nakłonić, by został Chińczykiem.
*
Dotknęła dłońmi najpierw jednego jego policzka, a potem drugiego, żeby go obudzić. Wiedziała, że lepiej nie czynić tego gwałtownie, bo we śnie dusza opuszcza człowieka i wędruje po świecie. Jeśli kogoś zbyt raptownie obudzić, dusza może nie znaleźć drogi powrotnej do swego właściciela.
*
Wzięła Leę za rękę i zaskoczona uniosła dłoń dziewczyny, by się jej przyjrzeć. - Przecież to ręka chłopaka! - wykrzyknęła.
- Musiałam pracować - powiedziała Lea, zawstydzona.
*
- Moje dziecko, wiesz... Nikt nie wie lepiej od ciebie... co się dzieje z naszymi braćmi i siostrami tutaj, w tym chińskim mieście... Jak niewielu z nas wytrwało w wierze naszych przodków! Moja córko, wkrótce wszyscy o niej zapomną!
- Chińczycy są dla nas bardzo dobrzy - powiedziała Lea.
Madame Ezra ze zniecierpliwieniem machnęła ręką.
- To samo zawsze mówi Ezra! - wykrzyknęła. - Dobroć... Jestem już tym zmęczona! To prawda, że Chińczycy nas nie wymordowali, ale przecież i tak nas niszczą. Moja córko, kiedy miałam twoje lata, synagoga co tydzień była pełna wiernych. A sama wiesz, że dziś została nas garstka.
- Ale przecież to nie wina Chińczyków - nieśmiało zauważyła Lea.
- Jak najbardziej ich - upierała się madame Ezra. - Udają, że nas lubią, sympatycznie się do nas odnoszą, zapraszają na swoje święta, chcą z nami robić interesy. Powtarzają, że my i oni niczym się nie różnimy. A dobrze wiesz, że między nami istnieje zasadnicza różnica, która nigdy nie zniknie. My jesteśmy dziećmi prawdziwego Boga, natomiast oni są poganami.
*
Dziadek Kao Liena był Żydem, lecz jego ojciec poślubił Chinkę. [...] Kao Lien wśród Żydów był Żydem, a wśród Chińczyków - Chińczykiem.
*
Kiedy przyjeżdżają cudzoziemcy, najlepiej sprawić, żeby przestali się czuć cudzoziemcami. Innymi słowy, niech młodzi się pobierają i mają dzieci. Wojna wymaga ogromnych nakładów, miłość nic nie kosztuje.
*
W młodości była taka ładna, że Kung Chenowi zajęło kilka lat odkrycie jej głupoty.
*
Cała złość minęła Kung Chenowi, który powiedział najłagodniej, jak umiał:
- Bóg... jeśli istnieje... nie wywyższyłby jednego człowieka nad drugiego ani jednego narodu nad inne. W niebie wszyscy tworzymy jedną rodzinę.
Na to zaś rabin uniósł głowę i w takie słowa przemówił do Boga:
- O, Panie, słyszysz bluźnierstwa tego poganina?!
*
- Biedni rzadko bywają szczęśliwi - odparł po chwili. - A także ci, których szczęście w pełni zależy od kogoś innego. Ubóstwo stanowi zewnętrzną przeszkodę, a miłość - wewnętrzną. Ale jeśli ktoś potrafi przezwyciężyć ubóstwo i kochać umiarkowanie, to nic nie stoi na jego drodze do szczęścia.
- Mówiąc o kimś innym - zapytał Ezra - masz na myśli człowieka czy Boga?
- I jedno, i drugie - odrzekł Kung Chen. - Niektórzy za bardzo kochają innego człowieka i stają się niewolnikami swojej miłości. Inni za bardzo kochają swoich bogów i stają się niewolnikami tej miłości. Człowiek nie powinien nikomu podlegać. Wtedy jest wolny.
*
Wrócił myślami do dnia swojego ślubu, kiedy był tak szczęśliwy i pełen nadziei. Z upływem lat doznawał kolejnych rozczarowań. Ale miał dzieci i nauczył się rozumieć, że życie składa się nie tylko z miłości. Może wystarczy, kiedy mężczyzna jest dobry, a kobieta ładna.

Historia żydów z Kaifengu nie jest mi obca, z prawdziwym zainteresowaniem przeczytałam więc literacką wersję wypadków. Asymilacja żydów, która czasem wydaje się prawie niemożliwa w innych miejscach świata, tutaj stała się ciałem i Buck w interesujący sposób snuje domysły, dlaczego tak się stało. Ciekawią mnie te dwukulturowe rozważania; teraz, z Joasią u boku ciekawią mnie jeszcze dwa razy bardziej...

3 komentarze:

  1. Wszystkie książki Pearl Buck są wyśmienite, noblistka, która na tę nagrodę zasłużyła.
    „Peonia” należy do tych piękniejszych, jak zwykle wielowątkowa.
    Faktycznie ewenementem jest asymilacja Żydów w Chinach, no ale działała odpowiednia polityka i samoocena krajowców, oczywiście konfucjańska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się kultura, która potrafi wchłaniać obce ludy zamiast wyrzynać je w pień :)

      Usuń
  2. Twórczość i postać Pearl Buck darzę sentymentem.

    Kiedyś coś na jej temat było na moim blogu:

    http://ankang55.salon24.pl/247062,pearl-buck-chinska-amerykanka

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.