Strony

2013-06-08

燕窩酥 Chrupiące jaskółcze gniazda

Tym razem obejdzie się bez obrzydlistw z ptasiej śliny itp. Chodzi bowiem o jedną z najbardziej tradycyjnych przekąsek ze Zbudowanej Wody, od ponad stu lat pochrupywaną przez Yunnańczyków.
Jak wieść gminna niesie, u schyłku dynastii Qing, tuż przy świątyni Miejskiego Boga mieszkał sobie szef Wu. Szef był nazywany szefem, bo prowadził mały sklepik o wdzięcznej nazwie Smak Chwały. Dobra nazwa, bo wszystkie ciasta, ciasteczka i przekąski z tego sklepu naprawdę przynosiły mu chwałę.
A mieszkał w mieście wielki pan Zhu. Dlaczego wielki? Po pomyślnie zdanych egzaminach cesarskich służył na dworze samego cesarza! Nie byle jaka persona. Nie dziwota, że stać go było na zrealizowanie marzenia: budowę domostwa na wzór rezydencji opisanej we "Śnie Czerwonego Pawilonu".
W dniu ukończenia budowy zaplanował wielkie przyjęcie. Zaprosił między innymi szefa Wu. Biesiada trwała w najlepsze, każdy zdążył już wytrąbić trzy kolejki wódeczki, gdy pan Zhu kazał podać kleik ryżowy z jaskółczymi gniazdami. Gdy podszedł do szefa Wu z pytaniem, czy smakuje, wszyscy ludzie przy stole zaczęli chwalić delicje serwowane przez gospodarza, na co on odrzekł skromnie: w porównaniu z przysmakami szefa Wu moje potrawy są niezaspecjalne.
W podziękowaniu za komplement szef Wu stworzył chrupiące ciasteczka w kształcie ptasiego gniazda, które odtąd stały się ukochaną przekąską mieszkańców Jianshui.

Jaskółcze gniazda robi się z mąki i smalcu. Wydaje mi się, że proces może być podobny do wyrobu ciasta francuskiego, bo ciasto ma wiele cieniutkich warstw. Chińczycy zarzekają się wprawdzie, że w środku nie ma ani octu, ani jajek, ale smak wydaje mi się czymś pomiędzy ciastem francuskim a faworkami, więc sądzę, że coś przede mną ukryli. Smaży się je potem, ale nie na złoto jak u nas, tylko tak, by zachowały białą barwę - w końcu mają to być jaskółcze gniazda, prawda? Po posypaniu cukrem pudrem są przepyszne.
Obecnie w sklepach w Zbudowanej Wodzie sprzedaje się je na sztuki, pojedynczo pakowane - bo są tak delikatne, że pękają przy najmniejszej nieostrożności. Spotkałam się z trzema smakami - mlecznym, jajecznym i taro. Najlepsze oczywiście były te mleczne...
Jest to pierwsze jianshuiskie "must try". Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.