Gdyby policzyć stare drzewa przy kunmińskich ulicach, zapewne najwięcej znaleźlibyśmy eukaliptusów. Kunmińczycy mówią nań „okcydentalne drzewo kardamonowe” (洋草果樹). W przeszłości było ich w mieście bardzo wiele.Mogę powiedzieć, jaki. W chwili obecnej eukaliptusy można spotkać właściwie tylko w parkach, stare sztuki. Nowych się nie sadzi i nie lubi. Dlaczego tak jest – wytłumaczę za jakiś czas. Tymczasem zostawiam Was z wizją duchów krótkiego żywota, uciekających czym prędzej z porozdziobywanych przez kruki ciałek noworodków, uwieszonych na eukaliptusach...
Drewno eukaliptusowe nie jest specjalnie dobre, łatwo się odkształca, zapach świdruje w nosie, dlatego też jest tanie. Pasuje do pałaców jak wół do karety; nie tylko nie da się z niego wytwarzać mebli czy innych drobiazgów, nie może posłużyć nawet jako materiał budowlany. Biedne drzewo, nikt go nie postrzega jako cenne czy warte ochrony. Podczas poszerzania dróg i budowy domów, jeśli tylko trochę zawadzało, bez wyjątku je ścinano. Szło na podpałkę – ale nawet do tego się specjalnie nie nadawało, nie dając ciepła ni blasku. Brali je okoliczni wieśniacy: robili z eukaliptusów kładki, ogrodzenia dla świń, deski klozetowe w sławojkach... Wszyscy traktowali eukaliptus jak drewno drugiego sortu.
Później rybacy znad Jeziora Dian zaczęli robić z eukaliptusa łódki; nie wiadomo czy dlatego, że eukaliptus jest wodoodporny, czy po prostu dlatego, że nie stać ich było na lepszy materiał. Tak to eukaliptus wspiął się na wyższy szczebel w hierarchii materiałów. Odtąd w okolicznych wioskach często można było ujrzeć, jak kilku osiłków piłowało wspólnie grubaśne i nierówne pnie eukaliptusów. Gdy byłem mały, też widywałem łódki z eukaliptusów na okołokunmińskich wodach, klepki łączono wielkimi, żelaznymi gwoździami, a mniejsze i większe szczeliny bez wątpienia wymagały wypełnienia płótnem i kitem.
Pamiętam, że gdy byłem dzieckiem, w starym mieście wiele ulic było w całości obsadzonych eukaliptusami, grubymi i wysokimi. Gdy tylko zerwał się wiatr, cieniutka kora odpadała od drzew; niektórzy zabierali ją na rozpałkę, a jeśli nie mogli się doczekać wiatru, sami odkrawali kawałki kory sierpami. Co ciekawe, inne drzewa najbardziej boją się odkorowania, podczas gdy eukaliptus dokładnie odwrotnie, co urósł kawałek, zrzucał warstwę kory.
Pamiętam, że z jednego z okien naszego domu, codziennie wieczorem można było ujrzeć wyłaniające się zza wyłomu murów miejskich potężne eukaliptusy. Wysoko, w rozgałęzieniach konarów, budowały swe gniazda kruki. Gdy zachód słońca zaczynał barwić niebo purpurą, kruki wzlatywały, tańcząc w powietrzu swe kadryle i hałasując aż do ciemnej nocy, kiedy wszystko cichło.
Pamiętam, że przy Małej Wschodniej Bramie 小東門 [...] eukaliptusów było sporo, jednak w sercach dzieci były one przerażające. W owym czasie zmarłe noworodki wieszano na gałęziach, na rozdziobanie krukom. Dlaczego? Powiada się, że w owym czasie higiena stała na takim poziomie, że śmierć dziecka przy porodzie bądź tuż po nim nie była rzeczą niezwykłą. Matki, nie znające się na zagadnieniach higieny i biologii, wierzyły, że śmierć spowodowały „duchy krótkiego żywota” (短命鬼), czyli duchy osób, które żyły za krótko. Tylko okrutne powieszenie doczesnych szczątków dziecka i wydanie go w ten sposób krukom na żer uchronić mogło matkę przed ponownymi odwiedzinami ducha. W ten sposób eukaliptusy stały się drzewami nieczystymi i zwiastującymi nieszczęście, a dzieci bały się między nimi bawić.
Teraz zaczęto wytwarzać olejek eukaliptusowy z liści. Nie wiem, czy to nie przyczyni się do wytrzebienia pięknych drzew? Już teraz częstym widokiem są wyłysiałe konary, jaki koniec czeka więc eukaliptusy za kilka lat?
Strony
▼
2013-05-27
eukaliptusy w starym Kunmingu 老昆明的桉樹
W jednej z moich ukochanych książek o Kunmingu, Kunmińskich Wspomnieniach Zhao Zhengwana (昆明憶舊 - 趙正萬), natrafiłam na artykuł, który bardzo mnie poruszył. Będzie o eukaliptusie w Kunmingu. Temat nie zwiastuje grozy, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.