Strony

2008-03-14

miniserwis herbaciany :)

Nie musicie nawet pytac, kto mi to przyslal. Tak. To znowu On - Moj Prywatny Tajwanczyk :P Najpierw dowiedzial sie, ze lubie herbatę czarnosmoczą (烏龍茶), wiec mi taka sprowadzil prosto z Alishanu (阿里山), gdzie jest produkowany najlepszy wulong swiata. Mozecie zreszta zajrzec na strone: http://www.soonjy-famoustea.com.tw/ , tam znajdziecie wszelkie informacje ;) Juz w trakcie sporowadzania zapytal, czy wiem, jak to parzyc. Powalilam go natlokiem informacji (nauczyli mnie tej sztuki w herbaciarniach w Muzha na obrzezach Tajpej), wiec sie ucieszyl, ze sobie zaparze tak jak trzeba. Sprowadzilam go jednak na ziemie. Wszystkie moje akcesoria herbaciane rozlazly sie po ludziach. Jakos kazdy chcial miec w swoich zbiorach malutenka czareczke (niewiele wieksza od naparstka) :P Na takie dictum reakcja mogla byc tylko jedna: Razem z herbata przyszly dwa dzbanuszki i dwie czareczki. Dlaczego dwa dzbanuszki? Jeden do parzenia. Drugi do przelania tam tego naparu. Parzenie wyglada mniej wiecej tak - najpierw trzeba rozgrzac nasza ceramike - najlepiej po prostu zalac wrzatkiem. Potem w jednym dzbanku umiescic liscie herbaty - do jednej trzeciej wysokosci z grubsza. Zalewamy to wrzatkiem i napar od razu wylewamy do zlewu (jest tak gorzki, ze i tak sie go nie da pic :P). Drugie parzenie - pol minuty/minuta wystarczy - przelewamy juz do drugiego dzbanka. Kazde nastepne parzenie jest o minute dluzsze od poprzedniego. Dobra herbate mozna parzyc szesc/siedem razy.

A oto moj nowy minizestaw:

Czajnik wczesniej wygladal tak:

Ale Poczta Polska postarala sie go uszczuplic i teraz wyglada mniej imponujaco:

Ale da sie go uzywac. Co tez zaraz zamierzam uczynic :) Milego wieczoru!

7 komentarzy:

  1. Anonimowy15/3/08 13:30

    A nie da się tego przykleić?

    Przesyłanie tak delikatnych rzeczy jest mocno ryzykowne przy PP. Ale nie tylko. Mnie w zeszłym roku ukradli 3 przesyłki, więc dobrze, że Twoje dzbanuszki w ogóle doszły :) Śliczne są :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Da sie przykleic :) Tylko ja mam dwie lewe rece do tak precyzyjnej roboty, wiec to musi poczekac... Inna rzecz, ze na przyklad w tradycji japonskiej taka posklejana ceramika jest uwazana za duzo bardziej wartosciowa, ma dusze, przeszlosc, milosc wlasciciela i wszystko to, na co w naszej pozbawionej szacunku dla skorup kulturze nie ma miejsca...

    PS. Poprzedni post byl moj i go usunelam, bo mial miliard literowek :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Miniserwis herbaciany, czyli opowieśc z cyklu: jak urządzić sobie mieszkanie przy użycia j. chińskiego i poznanych przy jego pomocy znajomych :D. Btw, ktoś kto wymyślił procedurę parzenia musiał byc tyle wybredny co cierpliwy, żeby parzyć jakieś gorzkie zielsko przez pół godziny, podlewając je wrzątkiem w odstępach czasu równych kolejnym wartościom ciągu arytmetycznego w nadziei, że kiedyś powstanie z tego jakiś sensowny napitek. Może biedak był uzależniony od teiny ? :P

    OdpowiedzUsuń
  5. juz podczas pierwszego parzenia wytraca sie garbnik - czyli ten element, ktory jest odpowiedzialny za gorzki smak herbaty. Kazde nastepne parzenie to herbata delikatniejsza i smaczniejsza. Jesli jest to wulong, to w ogole nie jest gorzki. Ma smak intensywny, cokolwiek cierpki, ale tez odrobine slodkawy. Bardzo pobudza. Jest to wedlug mnie najsmaczniejsza herbata swiata. A co do mojego sposobu pozyskiwania nowych sprzetow - sam widzisz, ze jezyk chinski jest bardziej przydatny niz filtry i anteny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cholera... teraz mi to mówisz ? :P

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.