Strony

2025-09-16

子孙庙 Świątynia Synów i Wnuków

Wędrując po Lincangu trochę bez celu (czekaliśmy na transport do Fengqingu) i całkiem nie wiedząc, dokąd pójść i co robić, trafiliśmy do Świątyni Synów i Wnuków. Łatwo ją było poznać - już z daleka patrzyły na nas posągi cnotliwych synów (tylko skąd konfucjańskie posągi przed taoistyczną świątynią?). Po wejściu okazało się, że w środku znajdują się zaledwie dwie kapliczki - jedna ku czci Triady Czystych, a druga dla Cihang Zhenren, czyli taoistycznej odpowiedzi na buddyjską kobiecą Awalokiteśwarę; w nawach bocznych "mieszkają" Bóg Piorunów i Bóg Pieniędzy. Ku mojemu ogromnemu zdumieniu to maleństwo okazała się być siedzibą lincańskiego stowarzyszenia taoistycznego; dopiero gdy poczytałam o jej bogatej historii, zrozumiałam dlaczego. 
Świątynia ta powstała już w 1729 roku; pierwotnie była prywatną świątynką pewnego oficjela, który zbudował ołtarzyk dla (zmarłej?) matki; potem jednak stopniowo się rozbudowywała. Pod koniec dziewiętnastego wieku opat Ruan Yicheng i jego uczeń Yang Yangwu zebrali fundusze na budowę obu kapliczek, a z własnych środków sfinansowali również budowę górnego i środkowego dziedzińca. Dolna część kompleksu, czyli Budynek Guanjia, a także ogród i boczne budynki, powstały dopiero w 1927 roku - znów opat wraz z uczniem zbierali datki. Podczas wojny z Japonią mnisi zajmowali się przyrządzaniem lekarstw i opatrunków dla chińskich żołnierzy, a także opieką nad nimi - zresztą nawet we współczesnych Chinach świątynia czasem służyła celom medycznym. Z kolei w 1949 roku, kiedy wkroczyli "wyzwoliciele", tutejsi mnisi zachęcali wiernych do szycia obuwia dla żołnierzy - ponoć w ten sposób powstało tysiąc par materiałowych butów (布鞋). Ten mądry w zamierzeniu ruch nie bardzo im się opłacił: komuniści z miejsca "znieśli feudalne przesądy", zniszczyli świątynie i wypędzili mnichów. Dopiero w latach osiemdziesiątych XX wieku przywrócono część swobód religijnych, a Świątynia Synów i Wnuków znów zaczęła być miejscem kultu. Gdzieś w międzyczasie ze świątyni ku czci rodzicielki stała się miejscem, w którym wierni proszą o pomyślność dla swego potomstwa. 
W 1997 roku świątynia trafiła na listę lokalnych zabytków i od tamtej pory trwają prace renowacyjne.
Cokolwiek niepokojące jest to, że niemal wszystko wokół świątyni wyburzono i na tym miejscu postawiono centrum handlowe i nowe osiedle (widzicie te żurawie?). Z drugiej jednak strony - skoro zostawili tę świątynię, gdy burzyli wszystko inne, to może jednak uda jej się przetrwać? Tylko - czy znajdą się wierni, dla których będzie to nadal ważne miejsce kultu, czy wszyscy zostali przesiedleni za daleko, by tu wracać?

1 komentarz:

  1. Pierwsze zdjęcie jest bardzo...symptomatyczne: tradycja na tle współczesności.
    A Panna Joanna co raz bardziej Ciebie przypomina

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.