Strony

2024-07-01

Zhangha 章哈

Opowiadając o operetce Pawia Królewna wspominałam, że typowa yunnańska operetka została tu połączona z tradycyjną dajską sztuką zhangha.
Co to jest zhangha czy też zanha? W dokładnym tłumaczeniu oznacza to słowo po prostu śpiewaka, jednak z czasem zaczęto tak nazywać całą grupę spektakli bazujących na śpiewie czy też melorecytacji, a nawet połączenia jednego z drugim. Libretto takich spektakli bazowało na dajskich poematach epickich; nośnikiem treści są tu wypowiedzi narratora, czasem wzbogacane o pieśni czy tańce. Spektakle takie popularne są u Tajów co najmniej od XV wieku; wśród yunnańskich Dajów najłatwiej można było je dawniej spotkać w Xishuangbanna oraz Pu'er. Początkowo bazowały na stricte dajskich legendach; gdy w regionie rozwinął się buddyzm, zaczęto w ten sposób przedstawiać również opowieści buddyjskie (może najłatwiej byłoby porównać ówczesne przedstawienia do europejskich średniowiecznych mirakli). W tym czasie sporo już było zawodowych bądź półzawodowych "zhangha" - zarówno solowych śpiewaków, wędrujących czasem w towarzystwie jakiegoś jednego muzyka, jak i całych grup. Jedno napędzało drugie - im więcej było zawodowych muzyków, tym więcej powstawało poematów epickich - ponoć ich liczba przekracza pięćset! 
Nawet obecnie sztuka ta jest żywa: są specjalne szkoły dla śpiewaków zhangha, konkursy, festiwale i konferencje. Istnieją tłumacze, którzy życie poświęcili tłumaczeniu dajskich poematów na chiński. Obecnie dwa najpopularniejsze typy zhangha to tradycyjny: siedzący narrator z wachlarzem opowiada, a wtóruje mu któryś z dajskich instrumentów ludowych, oraz taneczny: narrator z wachlarzem w dłoni opowiada i uzupełnia opowieść odpowiednią choreografią. Można je również podzielić na takie z jednym bądź dwoma narratorami - jeśli narratorów jest dwóch, to spektakl staje się swoistym pojedynkiem między dwoma śpiewakami. Pojedynek taki rozpoczyna zazwyczaj coś w rodzaju ody-prośby do bóstw pieśni o powodzenie, po którym następuje część pokazująca skromność śpiewaka i jego grzeczność czy też szacunek względem oponenta - jestem nic nie znaczącym pyłem, za to on jest wspaniały i tak dalej. 
Melodie zhangha 章哈调 są oparte na pentatonice i to właściwie jedyna rzecz, która je łączy. Wersy mogą się różnić długością, sposobem prowadzenia melodii, a tekst, choć rymowany, najczęściej jest dość swobodny. Ważna jest intonacja, a także bardzo rzadkie wydłużanie sylab - w końcu tekst musi być zrozumiały, a siedem tonów dajskiego języka wcale tego nie ułatwia. Część melodii jest skodyfikowana zgodnie z ich charakterem i nastrojem - wówczas śpiewak może wybrać śpiewanie na jakąś konkretną nutę. Dawniej słuchacze łatwo rozpoznawali te skodyfikowane melodie i od razu wiedzieli, czy ten fragment jest żartobliwy, tragiczny czy magiczny. Choć tekst bywał spisany i oczywiście śpiewak musiał go znać na pamięć, najlepszych artystów poznać było można po dośpiewywaniu dodatkowych porównań, kontrastów czy nawiązań. 
Śpiewakom zhangha towarzyszą dwa rodzaje instrumentów: jeden to instrument strunowy ding, a drugi - dęty jednostroikowy pi (o obu już wspominałam przy okazji filmu o Pawiej Królewnie).
Zachowało się sporo zhangha. Niektóre są długie, epickie - właśnie jak nasza Pawia Królewna, niektóre zaś towarzyszą określonym sytuacjom społecznym, jak "Pieśń zapraszania bóstw", "Pieśń grzeczności", "Pieśń weselna", "Pieśń na nowy dom", "Pieśń mnicha" (pieśń dla dzieci, które wstępują do świątyni buddyjskiej), "Pieśń miłosna feniksa" itd. - to pieśni ściśle związane z tzw. zwykłym życiem lokalnej ludności i jej tradycjami. Z racji postępującego obecnie zaniku owych tradycji stanowią też przy okazji swoistą kronikę kultury. Co ciekawe, swego czasu zhangha była tak rozpowszechniona i popularna, że niektóre pieśni zaczęły przenikać do innych grup etnicznych żyjących w regionie, na przykład do Blangów. Niestety, globalizacja na równi z sinizacją przyczyniły się do zaniku tradycji. Wśród młodych Dajów ze świecą szukać takich, którzy chcą się uczyć traydycyjnych śpiewów. Całe szczęście od początku XXI wieku nie tylko sami śpiewacy, ale i władze czynią wysiłki, by pamięć o tej pięknej tradycji nie umarła. Raduje fakt, że tradycja ta trafiła na listę niematerialnego dziedzictwa regionu, a festiwale z nią związane są obecnie dofinansowywane przez państwo. Oczywiście, teraz już nie wrócą czasy, gdy zhangha była zarówno rozrywką, jak i narzędziem przekazywania kultury i wychowania młodych pokoleń; miejmy jednak nadzieję, że uda się je ocalić od zapomnienia. Obecnie wspiera się wykonawców, którzy nadal wydają się być nieodzownym elementem rozmaitych celebracji - czy to z okazji dajskiego Nowego Roku, czy na święta Zamknięcia Drzwi i Otwarcia Drzwi, czy z okazji budowania nowego domu, oddawania czci wioskowym bóstwom, na ślubach, na pierwszy miesiąc życia noworodka i przy innych tego typu świętach.
   
Dla chińskojęzycznych: tu możecie poczytać więcej o zhangha.
A tutaj pieśń miłosna feniksa wykonana przez chór z towarzyszeniem fletogruszki:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.