Strony

2019-02-09

Fan Li 范蠡

Jest w chińszczyźnie powiedzenie 知子莫若父 zhī​zǐ​mò​ruò​fù - nikt nie zna syna lepiej od jego ojca. Ma również wersję żeńską: 知女莫若母 zhī​nǚmò​ruò​mǔ, czyli - nikt nie zna córki lepiej od jej matki. To stwierdzenie jednocześnie jest mądre i głupie, bo czasem bywa piramidalną bzdurą, gdy rodzice pojąć nie mogą, co dzieci do nich mówią, ale z drugiej strony - nie można mu odmówić pewnej logiki: w końcu jeśli się kogoś uważnie obserwuje od urodzenia, to przy odrobinie empatii dość łatwo sobie wyobrazić, co powie albo zrobi. Przynajmniej czasem.
Tak właśnie było z Fan Li 范蠡 i jego synem.
W Okresie Wiosen i Jesieni pierwszym ministrem królestwa Yue był Fan Li. Jego drugi syn pojechawszy do królestwa Chu, nieopatrznie wplątał się w jakąś awanturę i zamordował człowieka, skazano go więc na karę śmierci, którą miano wykonać na jesieni. Gdy wieść ta dotarła do uszu Fana Li, przygotował on tysiąc liangów złota i list, po czym rozkazał najmłodszemu synowi jechać do królestwa Chu i błagać o pomoc tamtejszego pierwszego ministra, brata krwi Fana Li. Było to nie w smak pierworodnemu - jakże ojciec wysyła z tak ważną misją gołowąsa, zamiast jego, najstarszego syna? Fan Li odrzekł: bo gdybym posłał ciebie, dla twego młodszego brata nie byłoby już ratunku; tylko twój najmłodszy brat może go ocalić. To jeszcze bardziej rozwścieczyło pierworodnego: przecież taki sam list, taki sam prezent zawiozę, dlaczegóż to nie miałbym tego dobrze załatwić? 
Fan Li nie zdołał przekonać pierworodnego i musiał go puścić. Przed wyjazdem przestrzegł go tylko, że prezent to prezent - obojętnie, czy sprawę brata uda się załatwić, czy nie, nie wolno żądać jego zwrotu.
Najstarszy syn Fana Li wybrał się więc do Królestwa Chu i pospieszył do pierwszego ministra, by złożyć mu wizytę i hołd przy okazji; oczywiście w trakcie audiencji wręczył mu prezent i list. Na drugi dzień pierwszy minister zaproponował władcy Chu, by ogłosić amnestię dla więźniów skazanych na śmierć. Przepowiadał klęskę żywiołów, a amnestia miała być świetnym sposobem na przebłaganie niebios i uniknięcie katastrof naturalnych. Król Chu posłuchał i wydał dekret uwalniający więźniów. Pierworodny Fana Li, usłyszawszy, że brat został uwolniony, pożałował tysiąca liangów złota, złożonych w darze ministrowi i czym prędzej poszedł je odebrać. A minister wpadł w furię i tak rzecze do króla: "Królu, tyś ogłosił amnestię, by uniknąć klęski żywiołowej, jednak zaczęła krążyć plotka, że przekupił mnie Fan Li, a ja podsunąłem pomysł z amnestią tylko po to, by ocalić jego syna. Jeśli go uwolnimy, lud będzie bardzo wzburzony i niełatwo będzie go udobruchać". Król Chu na takie dictum zareagował rozkazem, by natychmiast uciąć głowę synowi Fan Li. Gdy głowa toczyła się po posadzce, na dwór króla Chu właśnie dotarła trumna wysłana przez najmłodszego syna.
Skąd Fan Li wiedział, że sprawy tak się potoczą? Cóż, najstarszy syn urodził się w czasach, gdy rodzina była uboga, dlatego był pazerny i kochał złoto. Za to młodszy syn przyszedł na świat, gdy rodzina Fan była już bogata, dla niego tysiąc liangów złota to w ogóle nie był problem. Stąd Fan Li wiedział, że pierworodny nie zdoła dobrze załatwić tej sprawy. Za tysiąc liangów złota sprzedał życie młodszego brata.

Ten ojciec, który znał na wylot wady i zalety swoich synów, przeszedł jednak do historii wcale nie za sprawą ojcowskiej intuicji, a dlatego, że był nie tylko mężem stanu, strategiem, dyplomatą i filantropem, zapalonym taoistą, ale również świetnym ekonomistą i ojcem chińskiego biznesu. Urodzony w VI w.p.n.e. jest uważany za najbogatszego Chińczyka w historii Chin. Tak, wliczając w to współczesnych bilionerów chińskich. Trzy razy doszedł do fantastycznego majątku - i trzy razy pozbył się wszystkiego, co miał. Wierzył bowiem, że ten, kto naprawdę rozumie pieniądze, z radością je porzuci, jeśli staną się ciężarem. Pieniądze są przecież tylko środkiem, nie celem. Choć nie stawiał pieniędzy na piedestale, uważał jednak, że trzeba sobie z nimi radzić i je zdobywać zgodnie z zasadami, które zresztą spisał. One zaś do dziś pozostają zadziwiająco aktualne. Aby odnieść sukces, trzeba:
  • Znać się na ludzkich charakterach.
  • Umieć radzić sobie z ludźmi.
  • Być skupionym na biznesie.
  • Być zorganizowanym.
  • Być elastycznym.
  • Umieć wyegzekwować należność.
  • Umieć wykorzystywać pracowników zgodnie z ich talentami.
  • Umieć się zareklamować.
  • Umieć sensownie kupować.
  • Umieć analizować rynek.
  • Dawać dobry przykład.
  • Być przewidującym.
Miał łeb, muszę to przyznać. Razem z królem Yue stał się kiedyś jeńcem w królestwie Wu. Byli w niewoli trzy lata, a gdy wrócili do Yue, wprowadzili takie reformy, że niedługo później podbili królestwo Wu. A jednak zamiast do końca życia zbierać łapówki od podwładnych - poszedł "na emeryturę" i wiódł życie w odosobnieniu pod innym imieniem: Tao Zhugong. U jego boku pozostawała piękna Xi Shi; ponoć przemierzał z nią jeziora na maleńkiej łódeczce i wiedli życie godne taoistycznych Nieśmiertelnych.  
Po śmierci zaś zaczęto go czcić jako Boga Pieniędzy. Stąd właśnie dzisiejszy wpis: dziś przecież piąty dzień nowego roku, czyli właśnie dziś powinniśmy bić Bogu Pieniędzy pokłony.
A mnie tylko jedno nie daje spokoju. Taki niby mądry ten Fan Li, tak wszystko wiedział - a nie potrafił zakazać najstarszemu synowi wyprawy, przez którą stracił drugiego syna... 
Bóg Pieniędzy ze Świątyni Prawdziwej Celebracji Zhenqingguan w Kunmingu
PS. Kiedyś, ku mojemu wielkiemu zdumieniu, odkryłam, że można wsadzić Boga Pieniędzy również do świątyni buddyjskiej...

2 komentarze:

  1. Zdumieniu, serio? Ja już w trakcie pierwszego tygodnia w Chinach odkryłam, że każdego boga mogę się spodziewać w każdej świątyni:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się trochę za mało znałam na chińskich bogach, żeby zauważyć niezgodności doktrynalne :)

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.