Strony

2017-09-10

Fabienne Verdier - Pasażerka ciszy

Z wypiekami na twarzy przeczytałam książkę pierwszej zachodniej studentki, która uczyła się w Chinach malarstwa tuż po otwarciu Chin na świat. Realia Chin lat osiemdziesiątych nie zaskoczyły mnie - czytałam już o nich wielokrotnie. Ale chyba pierwszy raz zostały mi pokazane tak plastycznie. Autorka ma talent nie tylko malarski.




Jako dwudziestokilkulatka Fabienne pojechała na stypendium do Syczuańskiej Akademii Sztuk Pięknych w Chongqingu (ha! więc jednak Chongqing JEST w Syczuanie ;) ). Nie ograniczała się do okołosowieckich prądów, które narzucali jej wykładowcy; znalazła Mistrza kaligrafii i uczyła się od niego - przełamała zarówno jego niechęć, jak i wybrnęła z zakazów nauczycieli uniwersyteckich. Studia ukończyła, a potem pracowała jeszcze w Chinach w sektorze dyplomatycznym.




Szczerze mówiąc, nie znałam jej dzieł wcześniej. Może to i dobrze - raczej nie zostanę fanką, nie moja bajka. Za to do książki zapewne będę jeszcze wracać. Za wspaniałe charakterystyki słynnych artystów, od Xu Beihonga poczynając. Za obserwacje zwykłych ludzi - hodowców świerszczy czy lekarzy. Za cokolwiek naiwne, ale piękne opisy  rozmaitych grup etnicznych, od moich ukochanych Yi po Tybetańczyków. Za ciekawostki o chińskich artystach z dawnych czasów. 


I za moje nowe motto:
Nigdy nie jest za późno na naukę i nawet jeśli na starość studia nie dają olśniewającego światła, lecz chwiejny płomień świecy, jest on lepszy niż ciemność.
I jeszcze:
Jeśli droga wydaje ci się trudna, to znaczy, że zmierzasz we właściwym kierunku.
A na końcu za porównanie myśli i pragnień do gromady oszalałych małp :)

3 komentarze:

  1. Pasje to wspaniała rzecz... "nudzę się" lub marnotrawienie czasu stają się nieznane.
    Faktycznie kobieta z wyjątkową determinacją, tylko podziwiać.
    Muszę ponownie przeczytać książkę, choćby dla motta, całkiem wyleciały mi z głowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że też jeszcze do niej wrócę, mocno mi weszła w głowę :)

      Usuń
    2. Mam ją u siebie ,też czytałam dawno,muszę ją znowu przeczytać.Utkwiła mi w pamięci jej niezwykła relacja ,ze starym pamiętającym zamierzchłe czasy /tej czczonej kaligrafii/ mistrzem i ta atmosfera grozy ich spotkań/jeżeli
      mi się nie pomyliły książki/ .Ta książka zrobiła na mnie duże wrażenie dzięki,że przypomniałaś pozdrawiam Cudeńko i Ciebie z ZB.Noneczka

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.