Strony

2016-01-30

stołówka

Wiecie, że uwielbiam gotować. Żarcie często pojawia się na moim blogu; dobrze, że większość z Was nie używa wechata, bo tam wrzucam fotki pyszności jeszcze ze trzy razy częściej...
A jednak przychodzą i takie dni, że palcem mi się ruszyć nie chce, a wizja choćby piętnastu minut w kuchni napawa mnie obrzydzeniem. W takie dni dziękuję wszystkim arhatom za to, że tuż pod domem znajduje się stołówka zakładowa Muzycznego Teatru.
Stołówka jest nieduża, zwłaszcza w porównaniu z uniwersyteckimi. W końcu ma do obsłużenia ledwo setkę czy dwie ludzi, a nie tysiące wygłodniałych studentów. A jednak jest tu zawsze ze dwadzieścia dań w niewysokich cenach do wyboru. Powiedziałam "zawsze"? Zawsze w porach karmienia, czyli w porze lunchu (11.00-12.30) i kolacji (17.00-18.30). Oczywiście im wcześniej się przyjdzie, tym wybór jest większy. Oto typowy lunch, jaki kupuję dla ZB i dla mnie:
Na dno miski pakuję ryż; mniej więcej dwa woreczki za dwa yuany. U góry warzywa (półtora yuana za chochelkę) i mięso (trzy do pięciu yuanów za chochelkę). Kupuję zazwyczaj od trzech do pięciu potraw; mieszczę się w 10-15 yuanach. Ta ilość starcza na lunch dla naszej dwójki, a resztki wystarczą dla mnie dla kolację.
Wielka tajemnica mojego małżeństwa: bardzo, bardzo często, jeśli jemy tylko we dwójkę, po przyniesieniu takiej michy do domu już jej nawet nie porcjuję; jemy z ZB z jednej miski, ku przerażeniu i zdegustowaniu co poniektórych... Cóż. W te dni, w które nie chce mi się nawet gotować trudno wymagać, żeby chciało mi się zmywać o tę jedną miskę więcej ;)
A Wy? Żywiliście się kiedyś na stołówkach?

2 komentarze:

  1. Z rozrzewnieniem przypomniałem sobie czasy studenckie i różnego rodzaju stołówki i bary mleczne. Właśnie: czy w Chinach znana jest instytucja socjalizmu pn. 'Bar Mleczny' ? Przypomniałaś mi też czasy studiów moich Dzieci: wracają do domu, pytam 'Jedliście coś'? odpowiedź: 'Mieliśmy kase ale po drodze była księgarnia' :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Chinach bary mleczne się nie zagnieździły, bo Chińczycy nie jedzą mleka i jego przetworów (zaczęło się to zmieniać stosunkowo niedawno). Kopytka, leniuszki czy pierogi nadziewane owocami też nie zyskują ich aprobaty... A problem z jedzeniem i księgarnią znam z autopsji :D

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.