Strony

2013-04-27

psychodeliczne zające


a jednak dzieci są przerażające...

Dlatego w sumie nie żałuję, że wczoraj skończyłam współpracować z firmą, która wynajmowała mnie jako nauczycielkę angielskiego okolicznym przedszkolom.
W mojej prawie dwuletniej karierze nauczycielki poznałam pięści i kopniaki rozwydrzonych bachorów, nauczycielki, które tłuką dzieci i na nie drą ryja (naprawdę ciężko to inaczej nazwać), przedszkola, w którym pięcioletnie dzieci nie potrafią jeszcze myć zębów itd. Poznałam też świetne pedagożki, cudowne brzdące, które ładowały mi się na kolana, wspaniałych ludzi. Niestety tych pierwszych było więcej i bardziej zapadły mi w pamięć. Jeszcze bardziej niestety: wyrzucono mnie z pracy przy pomocy fałszywych oskarżeń, których nikt nie próbował nawet zweryfikować. Wylano mnie, bo na moje miejsce czekał już ktoś inny, Australijczyk. Wiadomo, native speaker lepszy od Polki...
Zamknęłam ten etap. Dobrze. Od dziś mogę znów niecierpliwie czekać tego, co mi życie przyniesie :)
Przy okazji z góry przepraszam serdecznie wszystkich Czytelników - nie zawsze będzie mi się udawać wrzucać coś codziennie. Muszę się zastanowić, co dalej, a że nie mam podzielnej uwagi, w trakcie zastanawiania nie potrafię pisać ;)
A dzieci nadal lubię, ale wolę, gdy występują pojedynczo, a nie stadami :P

10 komentarzy:

  1. Anonimowy27/4/13 17:25

    Trzymaj się ,wiem ,że to między innymi dla mnie odpowiedz.Blog ma być dla Ciebie przyjemnością ,a nie przymusem i choć bardzo lubię Cię czytać to "nic na siłę".Smutne te Twoje ostatnie przeżycia.Biedne agresywne dzieci, niczemu nie winne/ich agresja to obrona na agresję dorosłych/,ale ten stan się utrwali.Jestem osobą szczerą i zawsze uciekałam od ludzi fałszywych, zastanawiając się jak można mieć dwie twarze.Niestety wobec fałszu jestem bezsilna.Pozdrawiam Cię i Twoje wielkie zapewne wsparcie w postaci męża.Noneczka

    OdpowiedzUsuń
  2. Było-minęło. ZB się cieszy niepomiernie, że będę więcej czasu spędzać w domu :) Ja też o tym marzyłam od dawna, więc - nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie mogli chociaż zwolnić tak po prostu, zamiast po świńsku? :(

    Ja mam w miarę szczęście do dzieciaków (a może to te hongkongijskie takie wytresowane przez tutejszą niewolniczą edukację), więc wielkich traum nie przeszlam, ale też będę szczęśliwa, gdy za dwa miesiące przestane zajmować się cudzymi dziećmi.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie mogli, bo za zerwanie kontraktu musieliby mi zapłacić karę wysokości 1000 dolarów.

    OdpowiedzUsuń
  5. To dokladnie tak jak u nas. Ja mam ta przewage na native speakerami, ze jako stala rezydentka, nie trzeba mnie sponsorowac, a i native speakerzy zazwyczaj sie nie orientuja, ze moj paszport nie pochodzi z anglo-jezycznego kraju.
    Ale w sumie, to dziwie sie twojej firmie, ze zatrudniliby faceta na miejsce kobiety. Zazwyczaj w Azji jest przeciez (jesli chodzi o angielski dla dzieci) dokladnie odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. ja też już nie potrzebuję wizy pracowniczej. Za to jeśli chodzi o facetów, to są zatrudniani zdecydowanie chętniej niż kobiety - nie zachodzą w ciążę, dzieci ich słuchają (drobna kobieta nie ma takiego posłuchu jak dwumetrowy facet o huczącym głosie), nikt nie śmie z nimi popaść w konflikt itd.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aha, to inaczej niz w Japonii. Tutaj zawsze najpierw zatrudnia gaijinke, byle biala, zamiast faceta, szczegolnie jesli chodzi o wiek przedszkolny i szkoly podstawowej. W gimnazjum i liceum, to rzeczywiscie preferuja facetow.
    Tyle, ze czasami zdarza sie klauzula w kontrakcie, ze jesli pani nauczycielka zajdzie w ciaze, to jej kontrakt jest przerywany w trybie natychmiastowym. Oczywiscie jest to nielegalne, ale firmy dispatchowe nauczyly sie takie kruczki prawne ladnie obchodzic. Mnie sie udalo, bo zsotalam zatrudniona na kontrakcie bezposrednim przez szkole.
    A ciezko jest znalezc prace w Twoim miescie? Biorac pod uwage to co napisalas, to moze rzeczywiscie byc niefajnie.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tego typu pracę znaleźć bardzo łatwo. Ale ja już nie chcę uczyć stad przedszkolaków. Próbowałam również z dziećmi podstawówkowymi. Łatwiej mi się dogadać, gdy jest 1-1 niż gdy cała klasa się nade mną znęca ;)
    Więc chwilowo nie szukam takiej pracy. Najpierw trochę odpocznę, a potem zacznę kombinować :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mialam na mysli prace ogolnie dla obcokrajowca, niekoniecznie nauczanie angielskiego ;-)

    OdpowiedzUsuń
  10. a, inne prace też się zdarzają, chociaż raczej niedużo. Pożyjemy, zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.