Strony

2013-04-01

Korzeń złamanego ucha 折耳根

Dawno, dawno temu, gdy Awalokiteśwara jeszcze pojawiał się między Chińczykami i o nich dbał, jedna ze złotych rybek boskiego stawu zstąpiła na ziemię. Zanim bogini zdążyła ją złapać w sieci, rybka zdążyła nieźle napsocić – pożarła ogromne ilości małych dzieci. Chcąc wynagrodzić ludziom stratę, bogini zesłała na ziemię nasiona rośliny ze swego stawu, by rozmnożyła się ona wszędzie i leczyła ludzi. I tak też się stało...
Korzeń złamanego ucha 折耳根 (nazwa yunnańska) czy też trawa o rybnym aromacie 魚腥草 (nazwa ogólnochińska), czyli tułacz pstry, bo to właśnie o nim ta legenda opowiada, to częsty gość na yunnańskich półmiskach. Choć zapach kwiatów żywej rośliny jest lekki i miodowy, jadalne liście i korzenie pachną zgoła inaczej, powodując szybki odwrót większości łasuchów. W innych prowincjach radzą sobie z zapachem po prostu gotując toto jak każde inne warzywo. W Yunnanie i Guizhou jada się jednak tułacza na surowo, w sałatkach, za nic mając dziwaczny zapach. Wystarczy umyć korzeń i obrać go z „wąsów”, po czym podzielić na kawałki mieszczące się w ustach, a potem wymieszać z sosem, którego głównymi składnikami są sos sojowy, pasta chilli, cebulka zielona, sól i fermentowana soja.
Powiem szczerze, pierwsze zetknięcie z tą potrawą mnie jakoś niespecjalnie zachwyciło. Jednak po jakimś czasie zaczęłam tęsknić z tym, bardzo zresztą specyficznym, smakiem i konsystencją – korzeń pozostaje chrupki i soczysty mimo moczenia w sosie.
W Syczuanie nasz tułacz wabi się „ryty przez świnie” 豬鼻拱; oprócz spożywania korzeni, na surowo czy po usmażeniu, używa się liści jako warzywa i najczęściej smaży. Liście są jadane również w Wietnamie (gdzie jest szalenie popularny) i Laosie, używane jak nasza świeża bazylia czy inna mięta, a także w niektórych regionach Japonii i Indii.
W chińskiej medycynie tułacz uchodzi za chłodzący wewnętrzne ciepło i antybakteryjny, więc często jest podawany przy anginach, zapaleniu oskrzeli itp. Najlepiej jest podać ugotowany na korzeniach wywar i dodać gencjany. Gorzkie i obrzydliwe, ale naprawdę skuteczne – kiedyś mnie tak wyleczono w yijskiej wiosce. Podobno jest też wspaniałym remedium na uczulenia. W Japonii natomiast jako specyfik antybakteryjny jest podawana herbatka z suszonych liści tułacza - dokudami cha ドクダミ茶. Tego jeszcze nie piłam; wszystko przede mną ^.^

2 komentarze:

  1. "Tyyy... dlaczego to zielsko śmierdzi rybą???"

    OdpowiedzUsuń
  2. No widzisz, Chińczycy i kayki mają podobnie rozwinięty zmysł powonienia :D

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.