Strony
▼
2010-12-25
jaselka 圣诞据
Zaszalalam z okazji Wigilii. Skoro bez barszczu, uszek i innych ciast drozdzowych, to chociaz strawa duchowa winna byc bogata.
Msza chinska wyglada podobnie do naszej - najglosniejsze sa stare babcie, drace sie nie do rytmu. Zaskoczyl mnie ksiadz - kazanie wygloszone bylo w duchu mocno nowoczesnym (bo wiecie, tyle tam tych ohydnie brzmiacych imion obcokrajowcow, ze ten synem tego a ten nastepnego, i jak tak sobie myslisz, co te wstretne laowaje wlasciwie maja ze mna wspolnego, musisz zrozumiec, ze Jezus nie zjawil sie znikad. O, nie! On byl najdluzej wyczekiwanym dzieckiem swiata!!), poza tym ksiadz zagrozil, ze nie pozwoli odejsc w pokoju, jak ludzie dalej beda niszczyc krzesla, i zeby uwazali, w jaki sposob zdejmuja tylki z krzesel, bo przeciez mamy rece i krzesla nie musza lupac o oparcia za kazdym razem, prawda?
Troche to bylo szokujace, ale w sumie szybko sie przyzwyczailam. Aha, i muzyczka taka jakby bardziej pentatoniczna - choc przeciez wiele dawnych melodii koscielnych tez nie mialo niz wspolnego z poczciwa heptatonika, to i tak wrazenie azjatyckosci bylo silne.
A potem zaczely sie jaselka.
W kulturze europejskiej czasow sredniowiecza, wladze koscielne z czasem zaczely zakazywac tych przedstawien, poniewaz zaczelo do nich przenikac za duzo elementow swieckich. W grobach by sie poprzewracali, gdyby zobaczyli to, co ja ujrzalam wczoraj: tybetanska potancowke, chor spiewajacy z playbacku (ale playback sie zacial i wtedy wszyscy zrozumieli, dlaczego chor nie powinien spiewac na zywo), chinscy Flip i Flap (tradycja dialogow komicznych 相声), 80letnia staruszka, ktora zaspiewala wszystkie zwrotki chinskiego Kiedy ranne wstaja zorze, Lulajze Jezuniu z akompaniamentem fortepianu i tanczaca Indonezyjka, polonez w wykonaniu Polki, Szkota i Indonezyjczykow plci obojga (niektorzy w tradycyjnych strojach indonezyjskich) i utrzymana w konwencji dyskotekowej opowiesc o tym, ze Bog jest silniejszy od Szatana...
No. ^.^
woow to się nazywa dialog międzykulturowy :)
OdpowiedzUsuń