Jestem.
Pierwsze dwa karaluchy w sypialni zabite. Zaczynam dziękować Siłom Nieczystym za łóżka piętrowe i moskitierę. Żeby była jasność - tylko przez karaluchy dziękuję, albowiem łóżko piętrowe typu wąziutki stelaż z dechami i bez materaca nad biurkiem, przy którym nie da się nawet wyciągnąć nóg, w dodatku przy moim lęku wysokości to dramat.
Woda jest ciepła, jak jej się przypomni. To znaczy: jest ogrzewana tylko słonecznie, więc trzeba mieć dużo szczęścia, żeby się wstrzelić. Prysznic nie jest nad kibelkiem, ale kibelek i tak jest kucany.
Mam współlokatorkę Wietnamkę, której jeszcze na oczy nie widziałam. Mimo czteroosobowego pokoju, współlokatorka jest jedna. Na pozostałych łóżkach "mieszkają" nasze bagaże.
Godziny otwarcia drzwi akademikowych - od 6 rano do 23. Czyli żadnych nocnych powrotów.
Dziś idę na poważniejsze zakupy (działa mi Visa) - pościel, kubek, miseczka, pałeczki, płyn do mycia podłogi i mop.
W poniedziałek powtórka kompletu badań. Tak, dobrze widzicie: żeby się w ogóle ubiegać o stypendium, trzeba zrobić komplet badań wraz z EKG, zdjęciem rentgenowskim itd. Tuż po przyjeździe należy wszystkie badania powtórzyć, wywalając po raz drugi bardzo dużo kasy w błoto. W dodatku badania są raczej zabawne - np. ważenie razem z plecakiem i kompletem ubrań albo okulista bez zdejmowania soczewek kontaktowych.
Pogoda może być, ale bez rewelacji.
Chińskie żarcie, poezja. To znaczy to prawdziwe, nie stołówkowe. Ale stołówka przynajmniej tania - za 6 yuanów można się objeść po samo ucho.
Fajną drogę miałam. Ten najdłuższy lot spędziłam rozpychając się na dwóch siedzeniach i gawędząc z McBoskimi stewardami. Kochali mnie za chiński i za to, że mówiłam, że mogą oczywiście się przespać na którymś z moich dwóch foteli, pod warunkiem, że będą mi służyć za poduszkę.
No i piknie :)
OdpowiedzUsuń:D jehaaa no to już powoli mogę pakować sakwy :*
OdpowiedzUsuńteeeeeeeeeeeeeeeeeesssssssssssknieeeeeeeeeeeeeee, napisz maila.
OdpowiedzUsuńgratulacje, nie ma to jak na dobry początek coś ubić porządnie :)
OdpowiedzUsuń