2016-04-30

rozłupki pachnotki zwyczajnej 蘇子

Mimo tak zwykłej nazwy jest całkiem niezwykła. Może dlatego wolę drugą, łacińską nazwę perilla? Perilla, brzmi jak piękne imię, prawda?
Moja przygoda z perillą zaczęła się dość dawno, bo pięć lat temu. W Anhui, w wiosce na końcu świata, za sprawą pewnego Koreańczyka. W jednym z szanghajskich marketów z koreańskimi towarami nabył on dwadzieścia puszek kiszonych liści pachnotki. Twierdził, że to liście sezamu. Pewnie gdybym mu dziś pokazała, że to nie sezam, a pachnotka, obraziłby się na mnie, bo przecież on jest Koreańczykiem i chyba wie lepiej, co jest w koreańskim żarciu, prawda? :) Liście spożywa się też chętnie w Japonii (shiso).
Ponieważ w Kunmingu nie ma koreańskich ani japońskich sklepów (poza tymi ze szmatami i kosmetykami), perillowy epizod się w moim życiu skończył. I tak już miało zostać, gdyby nie tęsknota za makiem. Trzeba Wam bowiem wiedzieć, że mak jest w Chinach nielegalny, nie ma go w sklepach, a przewożenie może grozić karami jak za narkotyki. Tłumaczenie, że mak spreparowany do celów kulinarnych nie jest atrakcyjny dla ćpunów, nikogo tu nie przekonuje. Ech...
Kiedy już straciłam nadzieję, ujrzałam na targu maleńkie czarne ziarenka. Mak jak malowanie! ZB upierał się, że to nie mak, a jakieś "sudzy". I że przecież to ukochane kunmińskie nadzienie do baodzów (nadziewanych bułeczek na parze).
Faktycznie. To są suzi 蘇子 czyli rozłupki pachnotki zwyczajnej. Jednak smak i aromat wystarczająco podobne są do maku, bym kupiła i korzystała jak z maku. Z rozłupkami tymi piekę mocno pachnący pachnotką chleb, nadziewam nimi rogaliki i bułeczki na parze. Kocham perillę! I to wcale nie za znaczne ilości kwasów tłuszczowych omega-3. Po prostu - obłędnie pachnie i smakuje.


8 komentarzy:

  1. A u nas tylko olej z tego jest :( Żadnych pestek... Ha poszukałem i znalazłem nasiona. Polecana jest jako naturalny środek przeciwalergiczny. Natalio, jesteś Boska, odkrywasz przede mną nieznane obszary :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam liście pachnotki i w Polsce niestety muszę ją sobie sama wysiewać, bo nie jest uprawiana i sprzedawana. Ale nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby wykorzystać kulinarnie nasiona! *^v^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chińczycy są mistrzami kuchni - nie tylko ze względu na rozmaitość smaków, ale i wielość sposobów kulinarnego wykorzystania roślin :) Uwielbiam ich za to!

      Usuń
  3. U mnie w Suzhou bez problemu można dostać w sklepach z importowaną żywnością mak ;) co prawda w malutkich opakowaniach, drogi, taki raczej do użycia jako posypkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, ciekawe, jak go opisali w papierach, że został puszczony przez granicę! U nas, w Yunnanie nie tylko nie ma, w dodatku wszelkie pytania kończyły się sugestią, że narkotyki są surowo wzbronione...

      Usuń
  4. Sieję co roku na działce pachnotkę, ale to tylko z przyzwyczajenia, bo te nasiona jakieś felerne są. Wydaje mi się bez smaku. Chyba, że z nią jak z estragonem. Nigdy nie wiedziłam po co go dodawać do potraw, skoro i tak smakuje trawą. Aż zostałam uświdomiona, że ten trawiasty jest rosyjski a francuski ma ponoć posmak anyżu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tu niestety nie pomogę. Ale ta sama roślina faktycznie potrafi się bardzo różnić. Np. u nas zwykły koperek ma smak i aromat silnie anyżowy. Może z pachnotką też jest tak, że w różnych miejscach różnie smakuje? Inna rzecz, że skoro już siejesz, to korzystaj z liści, które są pyszne - można z nich zrobić najlepsze kimchi świata :)

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.