2014-01-20

tytoniowe śmietnisko

Podczas pobytu na hubejskiej prowincji przyglądałam się z zachwytem i niedowierzaniem uprawom tytoniu w żłobkach krasowych*. Jakimś cudem tutejsi chłopi zmuszają kamień do rodzenia plonów...
Co kilka kilometrów znajdują się przy drogach takie oto śmietniska na niepotrzebne liście tytoniu:
Nie powiem, zaciekawiło mnie to. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że liście są trujące i można z nich wyrabiać pestycydy. Gdy zostało mi to wyjaśnione, tylko pro forma zapytałam wieśniaków, co robią z tymi liśćmi. Odpowiedź mnie zaskoczyła.
Nic.
Zapytałam, czy wiedzą, że liście są trujące.
Tak, wiedzą, dlatego je odkładają na bok.
A wiecie, że można z nich robić środki owadobójcze?
Tak.
No to dlaczego nie robicie?
Bo za dużo roboty, a niewiele drożej można kupić w sklepie.

Szkoda.

*tak, to dla Ciebie, Kaju :)

2 komentarze:

  1. To jest jak najbardziej naturalny preparat na robactwo. Do tej pory robiłam go z papierosów. Może uda mi się znaleźć jesienią liście tytoniu/ chociaż , podobno, jest zakaz prywatnej uprawy/. Świetnie niszczy mszyce i inne takie paskudztwa.
    A tak w ogóle : świetny blog. Jesienią lecę do Chin. Co prawda w inne rejony czyli Szanghaj, Pekin, X'ian, Guilin i Hong Kong ale czytam Twój blog uważnie. A nuż jakaś informacja mi się przyda ? Jak na razie, wiem już , że nie należy kupować wiosennego miodu :)
    Zapraszam na blog prowadzony przez moje koty : ww.puszkowewidzimisie.blog.pl. Prowadzą go od niedawna, zachęcone pisaniną innych. Pozdrawiam ciepło. Marta

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.