2013-05-19

Muzułmanin

Opowiadam mojej Tajce o muzułmance. Tajka najpierw umiera ze śmiechu, a potem, ocierając łzy radości, kiwa ze zrozumieniem głową i mówi:
U nas też jest sporo muzułmanów. Tata miał takiego kolegę, muzułmanin pełną gębą. Pił do upadłego, żarł wieprzowinę jak się patrzy, ba, właśnie wieprzowinę najbardziej lubił. Jak się go zapraszało na imprezę, trzeba było pamiętać tylko o jednym: nie wolno wypowiedzieć słów "alkohol" i "świnia" oraz ich pochodnych. Gdyby, nie daj Allah, przestrzec go, że na półmisku jest wieprz, toby nie mógł z czystym sumieniem zjeść. Gdyby ktoś powiedział, że chce spełnić toast wódeczką, toby musiał wyjść. A tak - z kompletnie czystym sumieniem, mimo oczywistej świadomości tego, co spożywa - jadł i pił delikatesy, których w domu mu jeść nie było wolno...
A już myślałam, że kołtuństwo religijne to tylko w Polsce i w Chinach... :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.