2012-08-03

Urząd Stanu Cywilnego

Moje Małe Moi: Dzień dobry, chciałabym stąd wynieść świstki, potrzebne do zawarcia ślubu za granicą.
Bardzo Miła Pani Urzędniczka, wyciągając grubą knigę zasad obowiązujących w różnych państwach: a w jakim kraju zamierza Pani wyjść za mąż?
MMM: w Chinach.
BMPU: O Boże!

Gratulacje z okazji zaręczyn przyjmuję drogą mejlową i telefoniczną, dopuszczalne są również komentarze na blogu.

10 komentarzy:

  1. Wiesław Pilch4/8/12 03:48

    Czy Pani sądzi, że ta udręka urzędnicza to koniec udręki? Nie, to jej początek. Bo życie zwykle bywa udręką.
    Mniejszą lub większą.
    Ale tak czy siak, życzę Pani WSZYSTKIEGO NAKJLEPSZEGO!

    OdpowiedzUsuń
  2. to wcale nie byla udreka, Pani Urzedniczka naprawde byla bardzo mila :) Moje zycie w ogole nie jest udreka i mam nadzieje, ze tak juz zostanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje :) (wow, mój pierwszy komentarz tutaj, tak to tylko czytam z ukrycia)
    mogłabyś też napisać, co to dokładnie z tej knidze było, że niby takie straszne

    OdpowiedzUsuń
  4. BMPU nie z powodu trudnosci formalnych krzyczala, tylko z powodu samego faktu planow matrymonialnych wzgledem mieszkanca tego dzikiego azjatyckiego kraju ;)
    Dziekuje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulacje i Wszystkiego Najlepszego na Nowej Drodze Życia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Serdeczne gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba łatwiej zaopatrzyć się w taki dokument i brać ślub za granicą, niż na odwrót. Nam USC na kilka tygodni przed planowanym ślubem nie uznał kirgiskiego dokumentu, bo nie było w nim sformułowania "zdolność prawna" - i to była udręka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, zdecydowanie chińskie procedury są bardziej ludzkie :)

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.