2012-02-24

Kraj nad Jangcy

Nie znalam Jasienicy od tej strony. Od niego sie czlowiek uczy historii Polski przeciez. A tu nagle reportaz z jego podrozy do Chin. Wiele wody w Jangcy uplynelo miedzy jego a moim tu pobytem - on odwiedzil Chiny w 1956 roku. Nasze Chiny roznia sie jak ogien i woda... Ale niektore spostrzezenia pozostaja wiecznie zywe.
Za czasow wizyty Jasienicy w Chinach jezdzily tam jeszcze nasze poczciwe warszawy. Opisuje mongolskie huoguo nie wiedzac, ze to huoguo ani ze mongolskie - bo niby skad mialby to wiedziec? Niektore relacje sa raczej zabawne, jak chocby ta o samochodach: "Tutejsi piloci slyna z ostroznosci i starania. Pod tym wzgledem przypominaja kierowcow samochodow. Chinski szofer nie rozmawia (sic) i nie pali (sic x100) podczas jazdy. [...] Trudno mi nawet wyobrazic sobie nietrzezwego Chinczyka za kierownica". Oczywiscie, to byly inne czasy, samochod byl dobrem luksusowym, a poza tym wycieczka Jasienicy byla kontrolowana przez wladze, tym niemniej ja, czytajac ten akapit, ryknelam smiechem :)
Idzmy dalej. Jest na przyklad opis pociagow: "Czystosci w pociagach takze [mozna Chinczykom pozazdroscic]. Nie sprawdzalem i nie chcialbym przesadzac, ale chyba co pol godziny zjawial sie ktos urzedowy i mokra szmata na szczotce przecieral podloge. Ktos drugi czyscil stoliki" i tak dalej, i tak dalej. A przeciez wiadomo, ze teraz ponad pol wieku pozniej, zarzygane przez trzy doby podlogi nie sa w chinskich pociagach niczym dziwnym...
Opisuje tez Jasienica, jaki to Mao byl dobry dla kapitalistow, ktorzy przeszli na jasna strone mocy. Inna rzecz, ze bylo to na dlugo przed rewolucja kulturalna, wiec moze i nie sa to glupoty wyssane z palca.
Jest troche niescislosci i bledow rzeczowych - ale tez sam Jasienica podkresla, ze sie nie zna i ze nie byl w stanie zweryfikowac tych informacji.
Ciekawa rzecz, wciagnela mnie :)

6 komentarzy:

  1. Anonimowy25/2/12 12:53

    O, Jasienica? To rzeczywiście zaskoczenie... Ja bardzo lubię jak o swoich podróżach i o miejscach (również Chinach), w których pracował i mieszkał, opowiada wielki Tiziano Terzani. A jego "Koniec jest moim początkiem" jest absolutnie cudowny, lektura nie tyle podróżnika co człowieka w egzystencjalnej podróży. Homo viator... Aż po kres...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakos nigdy na niego nie trafilam. Masz moze jakiegos pdfa? Chetnie bym poczytala :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy28/2/12 00:53

    ...niestety nie mam. Mam wydanie papierowe, grube i cudne w dotyku paluchów.

    OdpowiedzUsuń
  4. tez kocham dotykac... wdychac ich zapach... Ale potem nagle musze wyslac do Polski baaaaaaardzo duzo paczek, wiec sie ograniczam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam na kindla, jeśli to nadal aktualne...

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.