2012-01-10

旺子 świńska krew

Co się gotuje w tym woku? Kayka, odsuń się od komputera, bo znowu zaślinisz klawiaturę :P Tak. To jest świńska krew. Nazywana różnie: świńska czerwień, mięso w płynie, krwiste tofu, kwiaty krwi... W moich rejonach, żeby uniknąć niesmacznego krwistego znaku 血, używa się w menu znaku 旺 - pomyślny, kwitnący. Kij wie, dlaczego. Tak nazwana krew świńska jest absolutnie nieodgadniona dla Chińczyków z Północy, którzy używają raczej dosłownej nazwy kawałki krwi 血塊.
Dlaczego ją spożywamy, poza niezaprzeczalnymi walorami smakowymi? Działa przeczyszczająco, oczyszcza organizm, wspomaga prawidłową gospodarkę hormonalną, poprawia jakość naszej własnej krwi, a poza tym podobno działa upiększająco. Bogata w witaminy B2, K i C, a także w białko, żelazo (wskazana dla anemików), kobalt (niedobór kobaltu powoduje zaburzenia procesu krzepnięcia krwi), fosfor i wapń, łatwo przyswajalne przez organizm, ma poza tym właściwości zupełnie absolutnie nie do przecenienia przez nauczycieli - podobno pomaga się pozbyć z organizmu szkodliwych pyłków, a więc i pyłu z kredy... Ponadto leczy bóle głowy, omdlenia, pomaga się pozbyć pasożytów. Chińscy lekarze polecają to danie przede wszystkim seniorom (zapobiega wapnieniu tętnic), kobietom w ciąży i karmiącym oraz dzieciom (zapobiega anemii), osobom cierpiącym wskutek migren, osobom o wysokim cholesterolu, zbyt wysokim ciśnieniu, z problemami gastrycznymi, chorobami wątroby. Natomiast ci z przewlekłymi chorobami przewodu pokarmowego powinni sobie raczej ten przysmak podarować.
Krew można spożywać na surowo (oczywiście dobrze by było mieć gwarancję zdrowia ubitej świni...), co kiedyś już mi się zdarzyło pokazać, bądź po ugotowaniu. Można też się nią smarować, ale po co marnować takie dobre jedzenie, prawda? W trakcie spożywania trzeba jednak uważać, żeby nie łączyć krwi z trawą morską (razem spowodują zatwardzenie).
Chcecie spróbować?
Najprościej zrobić zupę: ugotować krew z dużą ilością posiekanego czosnku bulwiastego. Krew i czosnek zjeść, a zupę wypić.  Dodatek czosnku bulwiastego (a w innych daniach cebuli, imbiru, chilli itd.) doskonale kryje uporczywy krwisty aromat; zapachu tego można się też pozbyć dodając odrobinę wina ryżowego/jakiegokolwiek niskoprocentowego alkoholu. Zresztą, lekarze nie polecają spożywania krwi solo - lepiej dodać choćby zwykłą zieloną cebulkę.
W dajskich regionach, gdzie czołowym przysmakiem są pikantne kiszone liście (mogą to być różne kapusty i sałaty, ważne, żeby się ukisiły z chilli), często przyrządza się zupę z krwi doprawioną właśnie tymi liśćmi, które, rozgotowując się w zupie, nadają całości kwaśno-ostry smak, tak ukochany przez Dajów:
Polecam!

2 komentarze:

  1. mrrrrrrrrrrr!
    (tak, chcemy spróbować, ale jakoś nie ma w Almie :P )

    OdpowiedzUsuń
  2. czytaja mnie rowniez Polacy, mieszkajacy w Azji - to po pierwsze. Po drugie: moze dozyjemy Chinatown w Krakowie, jak sie Marzena wzglednie Suzhe rozmnoza ;)

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.